Wywiad Wyspa.fm - Guzik (Flapjack)

Wywiad Wyspa.fm - Guzik (Flapjack)

O nowej płycie, planach na przyszłość i planowanej trasie koncertowej -  z Grzegorzem Guzińskim „Guzikiem”, wokalistą grupy Flapjack rozmawia Przemysław Kokot.

Przemek Kokot:  Na samym początku chcielibyśmy Wam pogratulować nowego „dziecka”. Pierwszy studyjny album od 1997. Troszkę czasu minęło. Co możesz powiedzieć o nowej produkcji.

Guzik: Wielkie dzięki. Materiał stworzył Olass i aktualny skład zespołu. Produkcją artystyczną zajął się Ślimak. Materiał powstał w latach 2006-2010. Wokale i teksty powstały w 2011 roku.
Nowy album to mieszanka klimatów muzycznych z lat 90, znajdziemy tu ciężki metal, crossover, hc i rocka.  Jesteśmy bardzo zadowoleni z nowej płyty. Brzmi bardzo dobrze, wszystko gada i hula. Teksty opowiadają głównie o Świecie zdominowanym przez korporacje, przekupne władze, zakłamanych polityków i propagandowe massmedia.

Według mnie najlepszym kawałkiem na płycie jest „BTV”. Jedna z najlepszych rzeczy jakie zrobiliśmy do tej pory we Flapjacku. Wyróżniłbym również „In a Structure”, w którym HAU rzuca słuchaczy na kolana swoimi wokalami. Oprócz niego na płycie udzielają się inni goście. Przede wszystkim zmarły przed 4 laty Olass, Pat Stawiński (Homosapiens, Loco Star), Kuba Mańkowski (ex Penuma), Bartass, Demolka (obaj NoNe) i Darek Giers (Anti Motivational Syndrome).

P.K. Zagraliście od 2003 roku zagrał tylko ok. 40 koncertów. Co wtedy działo się z zespołem.

Guzik: Nie wiem, czy nie było tego więcej, ale faktycznie liczba nie powala. Cóż, Flapjackowi od wydania trzeciej płyty co jakiś czas towarzyszyły zmiany personalne. Nie sprzyjało to ograniu zespołu na tyle, by zabrać się za robienie nowego materiału. Najpierw odszedł Litza. Potem zespół się rozpadł. Wrócił w składzie z Gienią i Jackiem Chraplakiem  i znowu się rozpadł.
Wrócił ponownie, tym razem w 6-osobowym składzie: Chraplak, Gienia, Guzik, Jahnz, Litza, Ślimak. Po jakimś czasie znowu odszedł Litza i krótko po tym rozstaliśmy się z Chraplakiem. Zaczęliśmy funkcjonować w składzie z Długim na drugiej gitarze.

Potem długiego zastąpił Olass, odszedł Gienia i w jego miejsce przyjęliśmy Mihaua. Wszystko było na dobrej drodze, planowaliśmy ostateczne szlify i nagranie nowej płyty, ale to się nie udało, bo zmarł Olass. Doszedł Junkie, a gdy skład się ograł, dokończyliśmy materiał.
Sam widzisz, łatwo nie było. Zespół zmagał się z personalnymi kataklizmami i ostatecznie wygrał tę nierówną walkę. Wszystko dzięki temu, że cały czas w składzie był Ślimak, który nigdy nie dał po sobie poznać, że nie ma już siły tego ciągnąć. Nie wiem, czy nie miewał takich kryzysów. Koniec końców to, że istniejemy to przede wszystkim jego zasługa.

P.K.: Czyli możemy mieć nadzieję, że po wydaniu nowej płyty liczba koncertów się zwiększy?

Guzik: Wszyscy na to liczymy. Jest co prawda dla Flapjacka jedna przeszkoda nie do pokonania, czyli zespół Acid Drinkers, w który zaangażowanych jest dwóch członków zespołu (Junkie, Ślimak). Oczywiście mówię to pół żartem pół serio, bo nie mam zamiaru „zwalczać” Acidów. Musiałbym być szaleńcem.

No dobra, chcę ich zniszczyć (śmiech).
Wracając do pytania.  Koncertów musi być bezwzględnie dużo więcej niż w latach ubiegłych. To naturalna kolej rzeczy. Jest płyta, są koncerty. Współpracuje z nami bardzo dobry roadie, który wydał naszą nową płytę. Ufamy sobie i wierzymy, że będzie sporo grania.

P.K. Za rok będziecie obchodzić 20 lecie istnienia zespołu. Planujecie może jakieś specjalne obchody rocznicowe :) ?

Guzik: Marzy mi się koncertowe DVD. Ale wiesz… takie mega dobrze zrobione i od strony wizualnej, jak i dźwiękowej. Czy coś oprócz tego…. Cholerka nie wiem. Będziemy myśleć.

P.K.: Zagraliście fantastyczny koncert w Spodku obok takich grup jak Tuff Enuff i Illusion. Powiedz mi spoglądając ze sceny kogo widzisz. Czy zagorzałych czterdziestoletnich fanów czy może raczej nowy, młody front który chce się zapoznać z Waszą twórczością sprzed lat.

Guzik:  Jednych i drugich. Najbardziej mnie cieszy widok uśmiechniętych i dobrze bawiących się ludzi. Takich właśnie widzę najczęściej. Największą nagrodą dla mnie jest widzieć pod sceną uśmiechniętą, wręcz euforyczną publikę. Nie lubię tzw. buców, smutasów pod sceną, albo osób, po których widać, że się męczą, a mimo to bez sensu machają głowami, jakby to był przymus.
Apeluję do Was: Bądźcie naturalni! Wyluzujcie! Starsi fani, którzy pewnie boją się o swoje zdrowie, zwykle stoją dalej i to jest też ok. Zależy nam również na małolatach, nowych odbiorach. Mam nadzieję, że zobaczymy ich więcej pod sceną podczas jesiennej trasy. A jak nie, to postaramy się przekonać ich naszymi sztukami podczas letnich festiwali. Chcemy zarazić naszych fanów pozytywną energią, widzieć ich radość. 

P.K.: Cały Wasz album jest do przesłuchania w Internecie. Co sądzisz o postępach technicznych związanych z rozprowadzaniem muzyki. Nie baliście się udostępniać albumu przed sprzedażą?

Guzik: Nie, bo najzwyczajniej zdajemy sobie sprawę, że płyty dzisiaj sprzedają się marnie. W modzie są torrenty (śmiech).

Polska to jednak nadal biedny kraj i często nie stać Polaków na płytę ulubionego artysty, bo mają ważniejsze wydatki. Inna sprawa, że bardzo zachęcamy do zakupu nowej płyty poprzez darmowe udostępnianie. W końcu płytę wydał nasz przyjaciel i tylko z nim dzielimy się kasą ze sprzedaży.
Nie wydała nas żadna z korporacji, więc ściągając ten album z sieci pamiętajcie, że okradacie nas, niezbyt bogatych muzyków i nasze rodziny. Podoba się wam płyta? Kupcie ją. Pracowaliśmy długo i ciężko, żeby była dobra. Nikt nam za to nie zapłacił.

P.K.: Płyty CD niebawem chyba przejdą do lamusa tak jak kasety?

Guzik:  Pewnie tak się stanie. Dzisiaj jesteśmy już bardzo przyzwyczajeni do kupowania plików muzycznych przez internet. Najczęściej słuchamy muzy z kompa, komóry, albo z innych cyfrowych urządzeń. Nawet w aucie zazwyczaj muzę ładujemy z pamięci przenośnej, która jest w stanie pomieścić coraz więcej utworów. Nie widzę jednak w tym nic złego,. Z drugiej strony, skoro książki przetrwały, to może i płyty przetrwają.

P.K.: Jak już jesteśmy przy historii to którą płytę Flapcjacka uważasz za najlepszą, najważniejszą?

Guzik:  Dla mnie każda nasza płyta jest bardzo ważna. Przede wszystkim bardzo się różnią i w warstwie tekstowej, jak i muzycznej. Zdecydowanie „Juicy Planet Earth” ma w sobie coś specjalnego. Coś niespotykanego w polskiej muzie.

Ale tak jak powiedziałem wcześniej, każda jest inna i dobra. Jeśli chodzi o mnie, to najmniej lubię nasz debiut. Powodem są wokale i teksty, których z perspektywy czasu nie oceniam, delikatnie mówiąc, najlepiej. Momentami czuję wręcz obciach…

P.K.: Nowa płyta Flapcjacka, Acid Drinkers, koncertowy album Illusion (na którym miałeś przyjemność zaśpiewać utwór „Wojtek”) czy uważasz, że wraca moda na cięższe brzmienie?  Nie ukrywajmy, że troszkę, że ten rodzaj muzyki przycichł na jakiś czas. Takim znakiem do ataku wydaje się chyba seria Fryderyków jaka spłynęła na Kwasożłopów, za album Fishdick Zwei.

Guzik:  Moim zdaniem ta moda wróciła jakieś 9-10 lat temu. Przełom wieków był pod tym względem kryzysowy. Ale tak jak śpiewa Jack Black w utworze z repertuaru Tenacious D „Nikomu do tej pory nie udało się powstrzymać metalu”. Taka jest prawda.
Ja akurat nie jestem typowym metalhead’em, słucham bardzo różnorodnej muzy. Nie cierpię rycerskości w metalu, w ogóle mnie to nie fascynuje. Pewnie podpadnę tymi słowami wielu fanom metalu. Ale taka jest prawda, mówię zupełnie szczerze. Nigdy nie byłem fanem Iron Maiden.

Z metalowych bandów zdecydowanie najbardziej lubię Slayera i Sepulturę. Jestem również zwolennikiem nurtu crossover. Nie podoba mi się nazywanie naszego stylu „nu metalem”. Nie zgadzam się z tym. Nie lubię formacji typu Korn, Limp Bizkit, a tym bardziej Linkin Park. Tego rodzaju muzy na naszych płytach nie znajdziecie. Nowa płyta to zdecydowanie crossover. Mocno podszyty metalem.

P.K.: Czego życzyć Wam po za zdrowiem na najbliższe miesiące?

Guzik: Częstych i bardzo udanych koncertów, świetnej frekwencji pod sceną, zrealizowania marzeń o koncertowym DVD i szybkich prac nad nowym materiałem. Za wszystko serdeczne Bóg zapłać.

P.K.: Dzięki za rozmowę.

Komentarze: