Steel Velvet: "Nikt nie promuje i nie wspiera kapel grających rocka"

Steel Velvet: "Nikt nie promuje i nie wspiera kapel grających rocka"

Steel Velvet to młody zespół ze Strzyżowa, który postawił s obie ambitne zadanie wskrzeszenia w Polsce prawdziwego hard rocka rodem z lat 80-tych i stara się je ambitnie realizować. Między innymi o tym z liderem Steel Velvet, Dominikiem,  rozmawiał nasz redaktor, Mateusz Godoń.

Jak narodził się Steel Velvet?

Zespół narodził się po prostu z chęci grania melodyjnej i jednocześnie zadziornej muzyki przez  czterech „przystojnych” chłopaków z miniaturowej miejscowości heh. Na początku jak uczyliśmy się grać, to nie wiedzieliśmy dokładnie co to będzie z "tym graniem" ale jak już połączyliśmy się razem w SV to jakoś tak właśnie wyszło, że istniejemy już 7 lat w tym samym składzie, z tym samym zamiarem – wskrzeszenia polskiego Hard Rocka. W zasadzie od początku mieliśmy w planie – krok po kroku – iść do przodu, grać coraz więcej koncertów, tworzyć i nagrywać.

Pochodzicie, jakby na to nie patrzeć, z małego miasteczka, jakim jest Strzyżów. Czy z niewielkiej miejscowości trudniej się wybić, niż dajmy na to   z Krakowa?

Myślę, że coś w tym jest. Większe skupiska mają to do siebie, że jest tam więcej klubów, kapel, muzyków no i oczywiście różnego rodzaju koneksji znacznie ułatwiających przebicie się. Aczkolwiek udało nam się bez tego wszystkiego coś już „pokazać”, więc chyba jednak da się to przeskoczyć – może też, jak jest trudniej to potrafimy bardziej docenić to co już mamy?

Na swej stronie internetowej wymieniacie wiele inspirujących Waszą twórczość zespołów. Czy macie   jako zespół, bądź każdy z osobna   taką jedną kapelę, która w największym stopniu wywiera wpływ na Waszą twórczość?

Każdy z nas ma innych idoli i każdy ma inną historię "startu" z muzyką, także nie jesteśmy w stanie się określić jedną kapelą. Słuchamy sporo i różnej muzyki, a każdy artysta słabiej lub mocniej wpływa na naszą twórczość, ale wiadomo, że efekt końcowy to wypadkowa naszego wspólnego „muzycznego widzimisię”.

Tak... można nas porównywać do Whitesnake czy Bon Jovi lub zespołów tego typu i jest to dla nas, wiadomo, niesłychanie miłe – bo to światowa czołówka. Jednak na pewno nie chcemy być ich kopią. Staramy się grać muzykę tylko opartą o tamte lata – jednak w naszej wersji.

Gdybyście mieli możliwość wystąpić przed którymś z Waszych idoli   kogo byście wybrali? Jakie dotychczasowe podobne przeżycie było dla Was najważniejsze? 

Ze względu na nasze fascynacje muzyczne część tych osób już „gra po drugiej stronie” (śmiech). Na pewno trzeba tu powiedzieć, że z naszego polskiego podwórka udało nam się zagrać już prawie z wszystkimi co chcieliśmy i są to o tyle fajniejsze przeżycia, że ma się jakiś kontakt z tymi ludźmi przed i po koncercie. Można porozmawiać, podpytać, posłuchać jakiejś rady, czy chociaż by zamienić dwa nic nie znaczące zdania – jednak w przyjacielskiej miłej atmosferze. To więcej znaczy niż zagranie 3h przed gwiazdą z jUeSAj, której się nawet nie dało zobaczyć na oczy tyle co na telebimie ;)

Niedawno ukazał się Wasz drugi album, "Chwila". Co możecie powiedzieć o tej płycie?

Jest to kolejny ze wspomnianych przez nas „kroczków” do przodu. Wykorzystaliśmy wszystkie dotychczasowe doświadczenia i zrobiliśmy płytę najlepiej jak się dało. Zrobiliśmy w zasadzie wszystko sami, co szczególnie daje nam powody do dumy, bo efekt końcowy jest dla nas bardzo zadowalający. Na płycie znalazło się osiem utworów wypełnionych soczystym Hard Rockiem w pełni polskiego pochodzenia. Dużo fajnych melodii, chwytliwych refrenów, ciekawych riffów i linii wokalnych – no i całość brzmiąca dokładnie tak jak chcieliśmy, czyli w stylistyce lat 80’.

Jak oceniacie swoją ewolucję muzyczną od momentu wydania płyty „LuZ”? Czy Wasz styl dużo się zmienił przez ostatnie trzy lata?

Hmm zdaję się, że bardzo się zmienił. Doświadczenie zmieniło naszą perspektywę – zaczęliśmy patrzeć na to wszystko jeszcze bardziej profesjonalnie. Pojawiło się element dopracowywania szczegółów, zmienił się system pracy na próbach, wchodząc do studia mieliśmy już wszystko dopracowane do perfekcji. Wiedzieliśmy co, jak i do czego – jak to wszystko ma zabrzmieć, współbrzmieć itd. "LuZ" nagraliśmy trochę bardziej... na luzie, no i tak jak się w tamtym czasie finansowo dało. Pewnych rzeczy też nie wiedzieliśmy wtedy – dlatego biorąc tę zmiany możemy obiecać, że na pewno nie spoczywamy na laurach i kolejny krążek powinien zabrzmieć jeszcze lepiej!

Jak bardzo Wasze teksty inspirowane są Waszymi własnymi przeżyciami? Pytam, bo dużo w nich słów o utraconej w taki lub inny sposób miłości...

Hmm... teksty są pisane w 99% przez nasze przeżycia i sytuację którymi byliśmy dotknięci. Ubieram to wszystko tylko smukle w słowa do piosenki, choć nie raz wiadomo jest to okrojona wersja danego wydarzenia. Ale dzięki temu zostaje miejsce na wolną interpretację słuchacza. I tak, jak mówisz, na płycie jest dużo o miłości, wynikało po prostu z tego, że w okresie nagrywania płyty dużo takich zajść było.

Ale, żeby nie uogólniać, to proszę:
"Piekielny hol" to historia o gościu, który – można powiedzieć – delikatnie przesadził z % i wylądował w piekle – Dantego. Była taka historia podczas powrotu z jednego z koncertów.
"Mrok" jest o ucieczce przed problemami, z którymi nie raz bardzo ciężko samemu można sobie poradzić – a odpowiedzią do "Mroku" jest "Nie ma miejsca", który mówi o tym, że nawet z najgorszego bagna da się wyjść! No i "Cierń", który opisuję wycieczkę do krainy używek – która może się skończyć nie koniecznie wesoło :)

W jednym z wywiadów stwierdziliście, że Waszym priorytetem jest wskrzeszenie polskiego hard rocka. Jakie są według Was przyczyny tak złej kondycji tego gatunku muzyki w naszym kraju?

Po prostu nikt nie promuje i nie wspiera kapel grających rocka, hard rocka, czy cokolwiek nie mieszczącego się w ramówkach znanych radiostacji! Nasze krajowe gwiazdy albo się przekwalifikowały na współczesne papkowate przeboje, albo już nie grają – ci co zostali zawiesili się na pewnym etapie i nie robią już nic. Więc nikt nie promuje takiej muzyki bo nie ma tu gwiazd na topie – a młodymi kapelami nikt sobie głowy nie będzie zawracał heh .. chyba, że jakieś talent show wygrają, to się ich przepuści przez „maszynkę” i już z ich ‘JA’ nie wiele zostanie (w tym z ich muzyki).

Jakie są szanse usłyszeć Steel Velvet po angielsku? Nie zamierzacie chyba poprzestać na Polsce w swej działalności wskrzesicielskiej...?

Mieliśmy taki pomysł, żeby dodatkowo nagrać wokale angielskie, było zainteresowanie w kwestii wydania czy dystrybucji, ale ostatecznie nie doszło to do skutku. Jako, że nie jest to dla nas ważne to po prostu poczekamy, może coś się samo wyklaruje w tym kierunku. Wiemy, że polskie teksty zamykają nam drogę za granice, gdzie taka muzyka jest bardziej doceniania, ale... :)

Co planujecie na rok 2015? Często będzie Was można zobaczyć na żywo?

Przed nami całkiem sporo koncertów w ramach trasy promującej nowy album „Time to Hard Rock Tour 2015”. Lista cały czas się poszerza ale w najbliższym czasie będą to takie miasta jak: Przemyśl, Sanok, Rzeszów, Kraków, Warszawa, Stalowa Wola, Dębica, Busko Zdrój, Inowrocław, Lublin, Radom, Tarnów, Częstochowa, Puławy, Skórcz, Dukla. Warto też wspomnieć, że zagramy w Polskim Radiu Rzeszów z relacją na żywo, z którego zostanie nagrana płyta live. Raczej nigdy nie tworzymy listy koncertów na cały rok, gdyż na bieżąco dochodzą kolejne sztuki, dlatego planujemy na kilka miesięcy do przodu.

Komentarze: