Maciek Balcar: "Sprawia mi to niebywałą frajdę"

Maciek Balcar: "Sprawia mi to niebywałą frajdę"

"Materiału jest tyle, że bez problemu uzbieram materiał na kolejną solową płytę". O nowym krążku "Ruletka", koncertach oraz o planach na przyszłość, z Maćkiem Balcarem rozmawiał Przemek Kokot

Przemek Kokot, Wyspa.fm: Kilka Dni temu miała premiera Twoja płyta pt. "Ruletka", skąd taki tytuł, lubisz hazard?

Maciek Balcar: Jeden z utworów na płycie ma taki tytuł. Jest bardzo uniwersalny w wymowie i opowiada o zmienności naszego losu, nawiązując do ruletki. Z hazardem nie mam nic wspólnego. Chyba, że w wymiarze opisywanym w tekście tej piosenki, ale to dotyczy dokładnie każdego z nas.

Jesteś zadowolony ze swojego nowego "dziecka"?

Absolutnie tak. Kiedyś działałem bardziej intuicyjnie, ale i odrobinę chaotycznie, od pewnego czasu pracuje nad muzyką bardzo świadomie i konsekwentnie. To taka różnica jak przy pisaniu pamiętnika i powieści. Niby jedno i drugie może być równie interesujące, ale wymaga zupełnie różnego podejścia.

Jeśli chodzi o teksty nie są Twojego autorstwa, a mimo to w wywiadach podkreślasz, że są niezwykle bliskie dla Ciebie, który najbardziej?

Przy solowych projektach realizuje sie przede wszystkim, jako kompozytor. Sprawia mi to niebywałą frajdę, sam proces wymyślania muzyki do istniejącego tekstu jest bardzo ciekawy. Co do tekstów, przerzucam ich rocznie całe mnóstwo i poszukuje takich, które opowiadają o czymś dla mnie ważnym, mają zabarwienie liryczne i niosą ze sobą pewną refleksję. Niezmiennie autorem numer jeden pozostaje mój przyjaciel, Krzysztof Feusette.

-->>Przeczytaj także: "ciekawa, różnokolorowa płyta, która powinna trafić w gusta nie tylko fanom rocka..."

Właśnie. Jak doszło do współpracy z Krzysztofem Feusettem, który pisze dla Ciebie teksty praktycznie od początku Twojej kariery solowej?

Poznaliśmy sie w 1996 roku, w czasie, kiedy jeszcze studiował na wydziale aktorskim w Warszawie. Chwile później zrezygnował ze studiów na rzecz pisania. Przyjeżdżałem do stolicy pograć na ulicy, brałem tez udział w paru castingach, m.in. zagrałem dzięki temu w Teatrze Telewizji. Przez parę lat pomieszkiwałem w jego kawalerce, będąc w Warszawie, a przed 2000 rokiem, bywałem tam bardzo często. Tam powstawały nasze pierwsze wspólne utwory: Moja Rozmowa, Czarno, Ona Przyjdzie, Odwróceni.

"Uzbrojony będę po zęby", z kim idziesz na wojnę?

Idę na wojnę, lecz nie, z kim, ale, z czym: z głupotą, ignorancją, chamstwem, buractwem, generalnie: powszechną indolencją umysłową. Marzy mi sie wyzwolenie naszego polskiego świata z plugawej bezmyślności, bezradności, zgnuśnienia, nagminnego narzekania i wstecznego analfabetyzmu. Marzy mi sie naród umiarkowanych, pogodnych filozofów. Świadomych i wyluzowanych. I żeby nie brzmiało to zbyt bufonowato: czasami oznacza to tez wojnę z samym sobą.

Jak podkreślasz w wywiadach, ważny jest  rozwój, mówisz, że jest to Twoja najlepsza solowa płyta, dlaczego?

Całe życie sie czegoś uczymy i robiąc to po raz kolejny, mamy coraz większa wiedzę, co do poruszania sie w danej materii. Jak przy jeździe na rowerze, pierwszy raz jest daleki od ideału, któryś kolejny zbliża nas do perfekcji. Tak samo jest z ta płytą: mam za sobą wiele albumów, włącznie z tymi, które nigdy sie nie ukazały. Po trzech solowych płytach, wiem, co chciałbym powiedzieć na czwartej. Stad, w moim mniemaniu, jest to najlepszy mój, jak do tej pory krążek. W dodatku nie jestem w tym zdaniu odosobniony.

Spotkaliśmy się przy okazji koncertu w Katowicach, kluby może niewielkie, ale z tego, co mi wiadomo bilety wyprzedają się w całości, lubisz takie klimaty: mały klub, bliski kontakt z publiką i świetny klimat, czy wolisz duże hale?

Nie ma najmniejszego znaczenia, w jakim sie gra miejscu, pod warunkiem ze jest to miejsce, które sprzyja obcowaniu z muzyką, a nie mu przeszkadza. W blaszanej hali nie da sie uniknąć parszywego brzęczenia i odbić fal dźwiękowych i nawet najlepszy zespół często musi sie tam przyznać do porażki. Od lat powtarzam ze najważniejsi są jednak słuchacze i to interakcja z nimi właśnie potrafi stworzyć nastrój niesamowity i niepowtarzalny.

Wcześniejsze koncerty były akustyczne, teraz jest to zmiksowane jest i elektryczne i akustyczne granie, które jest dla Ciebie bliższe i bardziej trafia do publiczności, jeśli chodzi o projekt Maciej Balcar Solo?

Odpowiadają mi obydwie formy, każda ma swoje wady i zalety, istotne jest jednak to, by dać naszym Słuchaczom coś nowego, pokazać wszystko z trochę innej perspektywy. Do grania akustycznego prędzej czy później zapewne wrócimy, bo to pozwala na większą intymność w relacji ze Słuchaczem.

Do stałego składu zespołu na płycie i koncertach dołączył świetny skrzypek Jasiu Gałach, jak doszło do tej współpracy?

Jasiu Galach od paru lat już gościnnie występował z moją formacją, były to jednak pojedyncze incydenty, nie do końca zaaranżowane, nad czym bardzo ubolewałem, wiedząc ze w Jasiowych skrzypcach tkwi ogromny, niewykorzystany jeszcze przeze mnie do końca, potencjał. Po odejściu z zespołu Roberta Lubery nie miałem większych wątpliwości ze to właśnie on powinien zająć to miejsce. Wymagało to jednak wielu solidnych prób aranżacyjnych. Efekt jest widoczny gołym okiem, skończyło sie granie po omacku, zaczęła sie pełnowartościowa symbioza muzyczna. Zabawa dźwiękiem.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że utwory na płytę były gotowe dużo wcześniej, tylko "dojrzewały" przechodziły lekkie zmiany, żebyś był z nich naprawdę zadowolony. Dużo Ci jeszcze zostało dźwięków w szufladzie?:)

Jest tego tyle, że bez problemu uzbieram materiał na kolejną solową płytę.

Piosenki mają duży rozstrzał stylistyczny, każdy znajdzie coś dla siebie, specjalny zabieg? czy może po prostu jesteś w takim etapie tworzenia, że chcesz dać publiczności jak największy zakres gatunkowy na swojej płycie?

Do różnorodności stylistycznej przyzwyczajam słuchaczy od pierwszej płyty "Czarno". Nie widzę tu żadnej rewolucji. To mój sposób przekazu. Muzyka ma oddawać nastrój tekstu, jeżeli okaże sie to potrzebne, będziemy grali jeszcze szerzej. Nie wyklucza to, z drugiej strony, nagrania płyty wyłącznie bluesowej, ale to mało prawdopodobne. Te bluesopodobne kompozycje raczej trafiają na wydawnictwa Dżemowe.

A prywatnie też słuchasz wielu gatunków muzycznych? Czy masz swoje ulubione?

Prywatnie słucham Dave Matthews Band i jak wiadomo, dla nich również nie istnieje pojęcie gatunku muzycznego. Grają i poruszają sie swobodnie we wszystkim, co tylko przyjdzie im do głowy.

Grasz w teatrze rolę Jezusa w „Jesus Christ Superstar”, grałeś Indianera w „Skazanym na Bluesa”, czy myślałeś może kiedyś o poważnej karierze aktorskiej, o jakiejś dużej roli filmowej?

Aktorstwo to bardzo interesujące zajęcie, ale traktuje je jednak, jako uzupełnienie mojej działalności artystycznej. Nie wyobrażam sobie przejścia w tą dziedzinę sztuki, ale przy odpowiednich proporcjach jest to bardzo ciekawe i inspirujące.

Aktorstwo, solowa kariera, Dżem, teatr czujesz się spełniony?

Czuje sie spełniony po każdym koncercie, spektaklu i wydanej płycie. Za każdym razem jednak myślę, co mógłbym zrobić lepiej, wyraźniej i w jakim kierunku podąży moja dalsza działalność. To tak jak z pyszną, wykwintną potrawą, którą można się nasycić tylko na jakiś czas. Za chwilę znowu jesteś głodny.

To, co jeszcze przygotuje nam Maciek Balcar w 2015 roku?

Plany są, ale pozostawiam sobie możliwość manewrów. Stąd nie będę wyrokował, co się wydarzy. Być może za chwilę ruszymy z nagrywaniem nowej płyty Dżemowej? Wtedy wszystkie siły i energię zaangażuje właśnie w ten album. Pozdrawiam serdecznie.

Dziękujemy za wywiad od wszystkich czytelników składam Ci wielkie POZDROWIENIA!

Komentarze: