Erik Mårtensson (Eclipse, W.E.T., Nordic Union): „Nie wszystkie piosenki są najlepsze na albumie, ale każda z nich musi zasłużyć, by się na nim znaleźć” [PL/EN]

Erik Mårtensson (Eclipse, W.E.T., Nordic Union): „Nie wszystkie piosenki są najlepsze na albumie, ale każda z nich musi zasłużyć, by się na nim znaleźć” [PL/EN]

Jesienią ubiegłego roku szwedzki zespół Eclipse wydał swój dziewiąty album studyjny „Megalomanium”. Skorzystaliśmy z tej okazji, aby pogawędzić z liderem tej formacji, Erikiem Mårtenssonem. Zapraszamy do zapoznania się z zapisem tej rozmowy!

Rozmowę przeprowadzili Matt Sakson i Natasza Sakson.

MATT: Rozmawiamy krótko po premierze waszego dziewiątego albumu studyjnego, „Megalomanium”. Chciałbym od razu przejść do pytania o sam tytuł, bo zdaje się, że niesie za sobą jakieś przesłanie. Mógłbyś nieco o nim opowiedzieć?

ERIK: Zacznę od tego, że ostatnie dwa lata były bardzo dobre dla zespołu. Myślę, że dojrzeliśmy od czasów pandemii i albumu „Wired”. Dużo pisaliśmy i eksperymentowaliśmy, wcześniej być może byśmy się na to nie odważyli. Teraz mamy wyjebkę! [śmiech] Myślę, że ten tytuł jest też częścią większego planu. To tylko pierwsza część.

NAT: Brzmienie tego albumu jest też odmienne od poprzednich. Czy to wasz nowy kierunek? Czy chodzi tylko o tę wyjebkę?

ERIK: Wydaje mi się, że nasze brzmienie zmienia się przy każdym albumie. Wszystko wciąż brzmi jak Eclipse, ale jak posłuchasz na przykład „Bleed And Scream” i porównasz go do najnowszej płyty, to słychać różnicę. Ale wciąż rozpoznajesz, że to ten sam zespół. Ciągle staramy się rozwijać i szukamy inspiracji w różnych miejscach. Na tym albumie słychać trochę skate punku, a nawet odrobinę emo rocka. To są też gatunki, które kochałem jako dzieciak. Inspiracja przychodzi z różnych kierunków i to jest świetne.

MATT: Pierwszym singlem było „The Hardest Part Is Losing You” i ten kawałek zdecydowanie wpada w ucho. Mam go ciągle w głowie i to jeden z moich ulubionych utworów ostatnimi czasy. Ale słyszę w nim też echa dźwięku My Chemical Romance. Czy pomysł na ten kawałek pojawił się w czasie, gdy graliście wspólnie w Pradze w zeszłym roku?

ERIK: Nie, wydaje mi się, że miałem ten kawałek już wcześniej. Nie jestem pewien. Ale kocham My Chemical Romance, to jedna z moich pierwszych emo-inspiracji. Owszem, są drobne odnośniki, ale ukryliśmy je tak dobrze, że ich prawie nie słychać. Może z tym przesadziliśmy, ale na pewno to jedna z moich ulubionych piosenek na płycie.

NAT: Ostatnio graliście też jako support Mötley Crüe i Def Leppard. Czy to też miało wpływ na obecne brzmienie Eclipse?

ERIK: Powiedziałbym raczej, że słuchamy Def Leppard i Mötley Crüe od lat, nie potrzebujemy z nimi grać, by czerpać z nich inspirację. Mamy to w genach! To naturalna część każdego zespołu. Po prostu grać hard rocka!

MATT: Dla mnie, jedną z najbardziej zaskakujących piosenek na nowym albumie jest „Got It!” – ma punkowy klimat i tę linijkę wyśpiewywaną przez kobietę. Możesz opowiedzieć nam trochę o kulisach powstania tego kawałka?

ERIK: Tę piosenkę nagraliśmy razem z Dagiem Finnem. Jest Norwegiem i w latach 80-tych śpiewał w szwedzkim zespole Sha-Boom. Napisaliśmy ten numer razem, tak w sumie wyszło, że wyszedł dosyć szybki i rytmiczny i bardzo nam się spodobał. A z kobietą to było tak, że pomysł był od samego początku, od kiedy powstało pierwsze demo, tylko wtedy to ja próbowałem zaśpiewać to jak kobieta: [imituje dźwięk]. Tak to brzmiało! [śmiech]. I wtedy poprosiłem moją przyjaciółkę ze Stanów o pomoc. Zapytałem, czy mogłaby nagrać tę linijkę na telefonie. Dodaliśmy ją do piosenki i wyszło idealnie!

NAT: Porozmawiajmy o piosence „Anthem” – jak sama nazwa wskazuje, mamy tu do czynienia z prawdziwym stadionowym hymnem. Możesz opowiedzieć nam nieco o tym utworze?

ERIK: Po pierwsze, piosenka powstała, gdy nagrywaliśmy jeszcze „Wired”, ale mieliśmy problem z produkcją. W moje głowie to był doniosły utwór, właśnie taki hymn, ale przy nagrywaniu i produkcji wypadał słabo i zostawiliśmy go w spokoju, bo nie mieliśmy czasu i uznaliśmy” „OK, zostawiamy to i skupiamy się na pozostałych kawałkach”. A przy tej płycie stwierdziliśmy: „OK, spróbujmy jeszcze raz” – i wyszło dokładnie tak, jak chcieliśmy już za pierwszym razem. To jeden z tych utworów, nad którymi spędzasz mnóstwo czasu, oswajasz go metodą prób i błędów, ale że podstawa piosenki jest naprawdę dobra, nie chcieliśmy jej po prostu odrzucić. Nazywaliśmy ją roboczo „Anthem” – w zasadzie nie mieliśmy wtedy nawet tekstu. A jak już powstał zaczęliśmy się zastanawiać „No to jak ją nazwiemy?”. I wciąż nazywaliśmy ją „Anthem”. W końcu stwierdziliśmy „Walić to, nazwiemy ją ‘Anthem’”. I to jest bardzo adekwatny tytuł!

MATT: Pierwszy raz wam się zdarzyło, że utwór „przeskoczył” z sesji nagraniowej jednego albumu na drugi?

ERIK: Tak, to był pierwszy raz.

NAT: Piosenka „Children Of The Night” ma wyraźnie cięższe, mocniejsze brzmienie, niż reszta albumu. Czy to jakaś zapowiedź tego, w jakim kierunku idzie teraz zespół?

ERIK: Wiesz, można mieć wielkie plany na temat tego, w którą stronę idzie się muzycznie na danym albumie, ale ostatecznie to po prostu zbiór najlepszych utworów na dany moment. W tym wypadku były to „Got It!”, „Children Of The Night” i „Anthem”, trzy kompletnie różne piosenki. Każda reprezentuje zupełnie inny styl, ale to były najlepsze kawałki, więc trafiły na płytę. Zawsze próbujemy coś zaplanować i nigdy nam nie wychodzi [śmiech]. Ale za każdym razem chcemy zrobić najlepszy album, jaki się da. To łączy wszystkie wydawnictwa. Ale wiadomo, wszyscy kochamy heavy metal, słuchamy Black Sabbath, uwielbiamy takie klimaty. Więc naturalnie, nagrywaliśmy już takie piosenki. Mieliśmy „Black Rain” czy „The Masquerade” na poprzednich płytach, to też mocniejsze utwory.

NAT: I wszystkie kochasz tak samo, jak swoje dzieci.

ERIK: Nie powiedziałbym, nie wszystkie piosenki są najlepsze na albumie, ale każda z nich musi zasłużyć, by się na nim znaleźć. Dlatego jak, na przykład, mamy zamiar nagrać cięższy numer, ale nie jest dostatecznie dobry, to nie wejdzie na płytę. Wyrzucamy go. W sumie dużo jest piosenek, które odrzucamy i ich nie wykorzystujemy, nawet takie, które lubimy.

MATT: „High Road” jest wyjątkowym utworem w waszej dyskografii, bo to pierwszy, który nie jest w całości zaśpiewany przez ciebie. Jak Victor przekonał cię do tego, żeby mógł zaśpiewać zwrotki?

ERIK: To był chyba mój pomysł, żeby pozwolić mu zaśpiewać. Utwór wyszedł od Victora, to on wysłał oryginalne demo, które nagrał w domu. Spodobało mi się. Sporo nad nim popracowaliśmy i brzmi naprawdę fajnie z Victorem na wokalu. Powiedziałem mu: „Victor, ty powinieneś to zaśpiewać, bo nagrałem całość sam i brzmiało OK, ale jak ty to śpiewasz, to jest ogień”. To dobry początek, może będziemy to kontynuować. Brzmi bardzo fajnie, a ja mogę grać na żywo na gitarze.

NAT: Skoro już jesteśmy przy Victorze – dołączył do zespołu kilka lat po swoim bracie Philipie. Jak to jest grać wspólnie z rodzeństwem?

ERIK: Powiem tak: gdybyśmy to byli ja z moim bratem, na pewno byłoby więcej kłótni! [śmiech] Bardzo dobrze razem pracują. To jakby dwa zupełnie inne zestawy genów, chociaż są braćmi [śmiech]. Jeden jest bardzo spokojny, a drugi trochę bardziej nerwowy, można powiedzieć. Ale są fantastyczni. To najlepszy skład, w jakim graliśmy. Świetnie się ze sobą dogadujemy w zespole.

MATT: Rozmawiamy tuż przed waszym ostatnim koncertem wspólnej trasy z H.E.A.T. Czy jesteście dobrymi przyjaciółmi i czyj to był pomysł, żeby grać razem?

ERIK: Znamy się od bardzo dawna. Już w 2008 zastąpiłem Kenny’ego na Firefeście. Zagrałem z nimi jeden koncert jako wokalista H.E.A.T. Potrzebowali zastępstwa, bo Kenny miał wtedy operację serca. Ja i Jimmy pracowaliśmy też przez jakiś czas w jednym sklepie muzycznym. Znamy się więc bardzo dobrze, a oferty wspólnej trasy mieliśmy od kilku różnych zespołów. Po jakimś czasie pomyślałem: „To niedorzeczne” i zadzwoniłem do Jony, klawiszowca H.E.A.T, i powiedziałem mu, że każdy czeka na wspólną trasę H.E.A.T i Eclipse, żadnych innych konfiguracji. „Jak myślisz, powinniśmy w to pójść?” – zapytałem, a on odpowiedział: „Tak, też już o tym myśleliśmy!”. Od tamtej pory byliśmy w kontakcie. To było parę lat temu, aż w końcu się udało.

NAT: To była jednorazowa przygoda, czy powtórzycie to kiedyś w przyszłości?

ERIK: Bardzo chciałbym to powtórzyć! To była nasza najlepsza trasa do tej pory. Jesteśmy jak jeden wielki zespół. Nie ma też między nami rywalizacji. Po prostu świetnie się razem bawimy. Na przykład nie ma znaczenia, kto występuje po kim. Nikogo to nie obchodzi, to nie zawody. Robimy to dla fanów. I bardzo lubimy spędzać razem czas.

NAT: Wspomniałeś, że padły oferty wspólnego grania od innych zespołów – przyjąłbyś teraz którąś z nich?

ERIK: Nie, na ten moment H.E.A.T wygrywa! [śmiech]

MATT: W tym roku mija 15 lat od wydania waszego debiutanckiego albumu, „Are You Ready To Rock” – nazwałeś go punktem zwrotnym w waszej karierze, gdy rozmawialiśmy dwa lata temu. Czy jesteś zadowolony z drogi, jaką przeszliście od tamtego krążka do „Megalomanium”?

ERIK: Absolutnie! Moim zdaniem zespół jest jak wino – jesteśmy lepsi z każdym rokiem i z czasem się zmieniamy. To jest ekscytujące dla nas i dla fanów – gdybyśmy wciąż grali taką samą muzykę, jak na „Are You Ready To Rock” nikt by tego nie słuchał, ani my, ani fani. Uwielbiam tę podróż!

MATT: To bardzo ważne!

NAT: Jesteś też jednym z najbardziej wziętych szwedzkich producentów ostatnimi czasy. Pracujesz obecnie nad czymś ciekawym?

ERIK: Robiłem ostatnio miksy kilku płyt. Na przykład nowy album grupy Therion, który jest zajebisty, nagrywam też nowy album z W.E.T i wydaje mi się, że też będzie bardzo fajny. Wszystkie wokale są już nagrane, więc jest prawie gotowy, będzie świetny.

MATT: Pracowałeś też ostatnio nad dwoma albumami wschodzącej gwiazdy melodic rocka, Chez Kane. Jak ci się pracowało z nią i jej zespołem?

ERIK: Produkcją i pisaniem utworów zajął się Danny z Crazy Lixx. Brzmi to zajebiście! Uważam, że Chez jest fantastyczną wokalistką. Jest świetna, bardzo miła. Bardzo łatwo się z nią pracuje. Wiadomo, ja robiłem tylko mastering, więc byłem zaangażowany bardziej ze strony technicznej. To raczej mały wkład.

MATT: Ale wciąż ważny!

ERIK: Tak.

NAT: Jakieś szanse na nagranie czegoś wspólnie?

ERIK: Nie rozmawialiśmy o tym, więc na tę chwilę nie.

MATT: Może kiedyś! Poza Eclipse i produkcją muzyczną, masz też inne projekty, takie jak Nordic Union i W.E.T. Jaki jest obecnie status tych dwóch zespołów?

ERIK: Tak jak mówiłem, nagrywamy teraz nowy album W.E.T, więc ukaże się wkrótce. A w przypadku Nordic Union, ostatnia płyta wyszła całkiem niedawno, rozmawiałem z Ronniem, z jego zdrowiem jest teraz bardzo dobrze, co mnie bardzo cieszy. Chyba sam się tego nie spodziewał.

MATT: Pamiętam jak podzielił się informacją, że został mu rok życia. To było cztery lata temu.

ERIK: Tak, oby tak dalej.

NAT: Zmieniając temat, od waszego ostatniego – i jedynego – koncertu w Polsce minęło 8 lat. Nie uważasz, że pora do nas wrócić?

ERIK: Najwyższy czas. Właśnie rozmawiamy o tym z naszą agencją koncertową. Zagramy w Polsce, ale nie w tym roku. W przyszłym na pewno [wywiad przeprowadzony jesienią 2023 roku, więc mowa o roku 2024 – przyp. red.]. W ogóle, to byłem latem w Krakowie, na wakacjach z rodziną. Było świetnie. Odwiedziliśmy super muzeum z automatami do pinballa, z grami na automatach. Rewelacja, byłem tam z dzieciakami. Nie dało się ich stamtąd wyciągnąć!

MATT: Kraków to piękne miasto. Chciałbyś na koniec podzielić się czymś z polskimi fanami?

ERIK: Przepraszamy, że nie gramy więcej w Polsce. To nie tak, że nie chcemy. Po prostu tak wyszło. Ale teraz to zmienimy. To część naszego planu – grać więcej w Polsce i ogólnie w Europie Wschodniej. Będziemy tam częściej.

MATT: Trzymamy kciuki! Dziękujemy za rozmowę.

***

ENGLISH VERSION

In the fall, the swedish band Eclipse released their ninth studio album, „Megalomanium”. We took this opportunity to chat with the leader and frontman of this formation, Erik Mårtensson. Below, you will find the transcript of this conversation. Enjoy!

The interview was conducted by Matt Sakson and Natasza Sakson.

MATT: We are talking shortly after the release of your ninth studio album called “Megalomanium”. I must start with asking you about the title itself, because it seems to be a kind of a statement. What do you want to say with it, and how does it refer to the songs which this record contains?

ERIK: Well, for once, I think the last two years have been really good to us in the band. I think we've been growing a lot since COVID-19 and since we did the “Wired” album. So we've been writing a lot of stuff and we've been trying a lot of new stuff, which we probably wouldn't dare to do before. We kind of feel cocky now! [laughter] I think this title is also a part of a bigger plan. So, there's something more to it than just the first part.

NAT: This album also has a different sound than the previous ones. Is that now the direction you're going to? What was the inspiration behind it? Or is it just because you're cocky?

ERIK: Well, I guess we always do changes in the sound for every record. No record sounds the same. They still sound like Eclipse, but if you listen to, like, “Bleed And Scream” and you compare it to this new one, it's pretty different. But you can still hear it's the same band. We always do different stuff and we try to find inspiration in new places. There are some skate punk influences on this one and there's some, you know, emo rock things. And it's what I loved as a kid as well. So it's like bringing in influences from all directions, which is cool.

MATT: All right. The first single was “The Hardest Part Is Losing You”, and it's quite an earworm. It's stuck in my head since its release and is one of my favorite songs as of lately! But I can hear some echoes of My Chemical Romance's sound in it. Did you come up with the idea for this song when you played together with them in Prague last year?

ERIK: No, I think I may have had that song even before that. I'm not sure. But I love My Chemical Romance, and they’ve actually been some emo rock influences already from the beginning. There are hints of it, but you can't really hear it because we've hidden it so well. And I think maybe we overdid it a little, but it's one of my favorite songs from the new record, for sure.

NAT: Recently you also opened for Mötley Crüe and for Def Leppard. Did they inspire you or did they inspire the current sound of Eclipse as well?

ERIK: I'd say we listened to enough Def Leppard and Mötley Crüe throughout the years, so we don't need to play with them to get inspiration from them. It's in our DNA! It's a natural part of every band, I guess. Just play hard rock nowadays!

MATT: For me, one of the most surprising songs on this record is the second song, “Got It!”, with its punky vibe and this line after the chorus sung by a woman. Can you tell us a little bit about the background of this song?

ERIK: It's a song I wrote together with a guy called Dag Finn. He's Norwegian and he was a singer of Swedish rock band Sha-Boom in the 80s. And we wrote it together and, well, it just happened that we did an up-tempo song and we thought it was cool. And the whole idea with the woman thing - that was already on the first demo, but with me trying to sound like a woman: [imitating sound]. I did it like that [laughter]. And then I asked a good friend of mine, she's from America. So I asked her, “can you just do it like that?” and just record it on her phone. And we added it to the song. It was perfect!

NAT: Let's talk about the song “Anthem” for a second, because it really is self-explanatory – it's a great example of this big stadium rock sort of anthem. Can you tell a little bit about the background of that song? What's the story behind it?

ERIK: Well, the first thing is that we actually wrote it during “Wired” sessions, but we couldn't get the production right. In my head it sounded so big, like this big anthem, but in the recording or the pre-production, it sounded pretty weak and we gave it up just because we had no time and we just said, “okay, we'll leave it and focus on the other songs”. But when it was time for this one, we said, “okay, we'll give it one more try”. And we got it right kind of on the first try. But it's been one of those songs that you spend a lot of time with trial and error to get everything right and because the core of the song was so good we didn't want to throw it away. And we always called it “Anthem” as a working title – we didn't even have lyrics almost back then. And then, just when we had the lyrics, we were like, “what are we going to call it now?”. And we kept on calling it “Anthem”. So it was like, “oh, fuck it, let's call it ‘Anthem’”. Which is a suiting title!

MATT: Is it the first time in Eclipse's history when the song skipped from one session to another album?

ERIK: Yes, it's the first time it ever happened. Yeah.

NAT: The song “Children Of The Night” has a distinctively heavier, darker sound to it than the rest of the material. Is it any sort of indication as to where the band is heading musically?

ERIK: You know, you can have all these plans about how the record is going to be like, but at the end of the day, it's the best songs what's going to be on the record. So that means “Got It!” and “Children Of The Night” and “Anthem”, which are three completely different songs. They all represent almost distinctive styles, but they were the best songs, so they are ending up on the record. We always try to make plans, but they always fail [laughter]. We try to make it the best record possible all the time. I think that's the common thing. But, you know, we love heavy metal, we love Black Sabbath, we love all of that stuff. So of course we've had songs like that before. We had “Black Rain”, we had “The Masquerade” on previous records, which are also heavy.

NAT: And you love them all equally like they're all your different children.

ERIK: I wouldn't say that, you know, not every song is going to be the best song of the record, but they got to earn their spot on the record. So, you know, even if we have plans to make heavier songs, if they're not good, they're not going to end up on the record. We throw them away. So it's like there's a lot of songs that we throw away and never use, sometimes even those which we like.

MATT: “High Road  is a unique song in Eclipse's history, as it is the first song not sung entirely by you. How did Victor persuade you to let him sing the verses?

ERIK: I think it was my idea to let him sing. Victor came with the first idea, like he sent the original demo of it, which he did at home. And I liked the song. We reworked it a lot and it's done really cool when Victor sang it. I was like, “Victor, you should sing this one because I did the whole thing myself first and it was OK, but it's much cooler when you sang it”. It's a good start. Maybe we'll keep on doing that. It's cool, it's good, and I can just play guitar live as well.

NAT: As we're talking about Victor, he joined the band a couple of years after his brother Philip was already playing with you. How would you describe it? How does their brotherly relationship affect the band?

ERIK: I'd say if it were me and my brother, there would be more fights, that's for sure! [laughter] They work very well together. You know, they are brothers, but are also very different people. They are like two different sets of genes, even if they're brothers [laughter]. The one is very calm, the other one is more stressed out, I guess. Yeah. But it's fantastic. It's the best lineup we've ever had. We have such a good time in the band together.

MATT: So we are talking before the very last show of the tour you did with your fellow countrymen from H.E.A.T. Are you close friends with these guys and whose idea was to embark on a tour together?

ERIK: We've known each other for a long time. I actually filled in for Kenny already back in 2008 at Firefest. I did a show with them as the singer of H.E.A.T. I had to stand in because Kenny had some heart surgery he had to do back then. Me and Jimmy also worked in the same guitar shop for a short while. So we know each other really well, and we had offers from different bands to do, like co-headline tours and tours together. And after a while it was like, “this is ridiculous!”. I called Jona, the keyboard player of H.E.A.T, to tell him that what everyone wants is H.E.A.T and Eclipse on tour, not someone else and some other package. “What do you think? Should we do that?”, I asked him. They were like, “yeah, we've been thinking about that too!”. And we have been talking since. That was some years ago, but now it finally happened.

NAT: Do you think it was just a one time adventure? Or maybe you're going to repeat that sometime in the future?

ERIK: I would love to do it again! It's been the best tour so far. It's like one big band with a lot of members. There's no competition between the bands. We just enjoy it. Like it doesn't matter who plays first or last tonight. It's just no one cares. It's no competition. It's just for the fans. And we really like to hang out with each other.

NAT: So, you mentioned that there were some offers from other bands, so would you consider going on tour with other bands than H.E.A.T, or do you have someone in mind, for instance, some particular friends you have in other bands?

ERIK: No, no at the moment. H.E.A.T wins! [laughter].

MATT: This year marks the 15th anniversary of your first album, “Are You Ready To Rock”, which you named a turning point for the band in the interview we did two years ago. Are you happy with the journey from this record to “Megalomanium”?

ERIK: Absolutely! I think the band is like fine wine – we get better with every year and we change with time, which makes it interesting for us. And it makes it interesting for fans – if we would have played the same music as on “Are You Ready To Rock” still, I don't think no one would like it, not even the band or the fans. I like the journey!

MATT: That's the important thing!

NAT: You are also one of the most prolific and recognized Swedish producers these days. Have you been producing anything exciting recently?

ERIK: Well, I mixed a couple records. I mixed the new Therion record, which is awesome. I'm doing a brand new W.E.T record again, and I think that will turn out pretty good as well. It's in the works. All the lead vocals are already done, so it's almost done, it's going to be awesome.

MATT: As a producer, you've quite recently worked on the first two albums of this new future superstar of melodic rock Chez Kane. What were your impressions from working with her and her team?

ERIK: Well, it's Danny from Crazy Lixx producing and doing the songwriting and all those things. And well, it's awesome! I think Chez is a fantastic singer. She's great, she's very kind. She's really easy to work with. Of course, I only did the mastering, so I'm more involved in the technical side by setting things up. Well, it's a small part.

MATT: But it's still important!

ERIK: Yeah.

NAT: Any chance you may be going to record something together with her?

ERIK: We haven't talked about that at all. So I guess, no, at the moment.

MATT: Maybe in the future, then! So apart from Eclipse and your producing stuff, you have a few other music projects, including Nordic Union and W.E.T. What are the current statuses of those two bands?

ERIK: As I said, we have a new W.E.T record being recorded at the moment, so that one is coming out soon. And in the case of Nordic Union, well, it wasn't long ago since we released the last one, and I've talked to Ronnie, and his health status is actually still looking really good, which is fantastic. I guess he or no one else didn't expect that.

MATT: I remember him posting this information that he has like one year of life left. And it's been four years since then.

ERIK: Yeah, so far so good.

NAT: Changing the topic, it's been eight years since you played in Poland. That was your first and only gig so far. Don't you think it's about time to come back?

ERIK: It is about time. And we are discussing it at the moment with our booking agents. So we are going to play Poland, but not this year. But it's next year for sure [interview conducted in the fall of 2023, so Erik is talking about 2024 – note ed.]. Actually, I was in Poland, in Cracow, this summer. A vacation with the family. It was great. They had a great pinball museum. And they had a great arcade museum as well. That was fantastic. I was there with my kids. We could barely leave at all!

MATT: It's a beautiful city indeed. Well, any last words from you for your Polish fans?

ERIK: Well, uh, sorry for not playing more in Poland. It's not that we don't want to. It just didn't happen. But now we're going to change that. And it's part of a plan of playing more in Poland and in Eastern Europe for sure. So more is coming for sure.

MATT: Fingers crossed! Thank you very much for this conversation.

Tłumaczenie wersji PL oraz korekta wersji EN: Natasza Sakson

Komentarze: