Kuba Sienkiewicz: "Samodzielna praca nad repertuarem i własna produkcja nagrań daje możliwość w pełni osobistej wypowiedzi"

Kuba Sienkiewicz: "Samodzielna praca nad repertuarem i własna produkcja nagrań daje możliwość w pełni osobistej wypowiedzi"

Zapraszamy do naszego wywiad z Kubą SIenkiewiczem, który niedawno wydał swój w pełni solowy album "Moja bańka". O nowej płycie, zmianach na rynku muzycznym, ale także o zespole Kwiat Jabłoni rozmawiali Maciej Janiszyn i Przemek Kokot.

Spotykamy się przy okazji premiery Pana nowego krążka "Moja Bańka", skąd pomysł na taki tytuł?

W utworze tytułowym „Ja żyję w bańce” chodzi o strefy komfortu poznawczego czyli o tzw. bańki informacyjne. Cały program jest opowiedziany z punktu widzenia mojej własnej strefy. I w ten sposób gładko dochodzimy do tytułu płyty - „Moja bańka”. To jest płyta tematyczna -  osobista polemika z narodową konserwą. Nie ma cenzury zewnętrznej ani autocenzury.

Panie Kubo - w naszej recenzji padło stwierdzenie, że pięknie się Pan zmienia na polu muzyki, przybierając dziś postać doświadczonego życiem barda na polu ballady, który trafnie opisuje i ocenia naszą rzeczywistość. Czy zgadza się Pan z tym stwierdzeniem?

Z tym trafnym opisem rzeczywistości jest trochę tak jak w piosence Wojciecha Młynarskiego o trafianiu w samo sedno. Albo twórca taki genialny, albo to sedno takie duże. Analogia może być tego typu, że mamy wdzięczną rzeczywistość, która daje się trafnie opisać na wiele sposobów, obfitującą w absurdy, sprzeczności, dziwactwa. Aż się prosi o twórczość polemiczną. To taka przyjazna rzeczywistość, która wszystkim daje szanse trafnego opisu.

Płyta "Moja bańka" wydaje się być najbardziej intymną i osobistą w Pana dyskografii. Czy taki był zamiar od początku pracy nad nią, czy też tak się stało niejako naturalnie, samo z siebie?

Samodzielna praca nad repertuarem i własna produkcja nagrań daje możliwość w pełni osobistej wypowiedzi. Nie musiałem liczyć się z niczyim zdaniem. Gdybym zaprosił do współpracy choć tylko jedną osobę, to jestem pewien, że usłyszelibyśmy na tym krążku inny wybór piosenek i inne brzmienie.

Muzyką na tej płycie jest ciekawą, pięknie skromną i interesującą, aczkolwiek to jednak warstwa tekstowa stanowi o sile tego albumu. Jak powstawały te teksty, czy ich tworzenie było prostym procesem, czy też wręcz przeciwnie?

Wybór repertuaru na „Moją bańkę” trwał 3 lata. Miałem więc czas również na docieranie tekstów. Przetestowałem różne utwory na żywym organizmie widowni, co także pozwoliło mi z niektórych zrezygnować i nabrać silnego przekonania, co powinno się w tym ostatecznie opublikowanym programie znaleźć. A inspiracje - prosto z Polski: religia, narodowcy, antykomuniści urodzeni za późno, narodowe samouwielbienie, wojenna natura człowieka, ateizm. Są też inne wątki: antropologia, psychologia, fizyka kwantowa, autoironia.

Opisuje Pan i ocenia naszą codzienność, która to - jak widać na tej płycie, nie koniecznie jest czymś pięknym. Czy jednak nie kusiło Pana, by "uderzyć" nieco bardziej w polską politykę?

Uderzanie w politykę jest zadaniem dla publicystyki. Ja wolę bić w wartości. Obrażać uczucia religijne, znieważać przedmioty czci. W ten sposób można mocniej wsadzić kij w mrowisko. Prowokacja artystyczna jest mi bliższa niż bieżąca polemika, choć wiem, że one się nie wykluczają. Poza tym uważam, że zrównanie przeze mnie na „Mojej bańce” polskiej dumy narodowej z tradycją szmalcownictwa i goralenvolk jest dosyć mocnym uderzeniem, również w politykę.

Obserwujemy na co dzień, i Pan też to zawiera w swoich tekstach, niesamowity podział w naszym narodzie. Czy istnieje Pana zdaniem jakiś sposób by nas na nowo zjednoczyć, abyśmy razem mogli patrzeć i iść w jednym kierunku, jak kiedyś?

Historycy uważają, że silne podziały są charakterystyczne dla społeczeństw, które nie miały długo swojej państwowości. Na takie procesy w dużej skali nie mamy wpływu. Możemy jednak zaczynając od siebie, zrobić coś pożytecznego. Nie dawać uwagi ewidentnym bzdurom. Nie angażować się w jałowe spory. Dyscyplinować siebie i innych, by dyskusja była merytoryczna i ucinać tematy zastępcze. Niektóre rzeczy można obśmiać i zneutralizować popierając je z żelazną konsekwencją. Domagajmy się więcej pomników katastrofy, krzyży boleści i alei ofiar, dla dobra naszych dzieci i ich zdrowia psychicznego!

Jak się pracowało/pracuje Panu z córką Zofią? Czy to relacja artysta & artysta, czy jednak tata i dziecko?

Zosia Sienkiewicz w momencie nagrywania swoich ścieżek była 12-letnim dzieckiem. Mimo to wykonała swoje zadanie profesjonalnie. Zaśpiewała to, o co prosiłem. W niektórych miejscach sama zaproponowała linię melodyczną. Wykonała to czysto i sprawnie, żeby móc szybko wrócić do swoich obowiązków. Jej barwę głosu uważam za istotną ozdobę tych nagrań. Zaprosiłem ją również do następnej płyty.

Niektórzy recenzenci uważają ten album za najbardziej dojrzało, a wręcz najlepszy w Pana solowej karierze, czy jest Pan z niego naprawdę zadowolony i dumny?

Jestem zadowolony z tego materiału pod względem autorskim. Nie mam natomiast dużej wprawy w profesjonalnej realizacji nagrań (zawsze zajmowali się tym koledzy), dlatego słychać wiele błędów. Ale nie narzekam. Coś za coś. Czuje się autentyczne domowe muzykowanie i to też jest wartość.

Jest Pan autorem tekstów jak i muzyki, oraz nagrał Pan wszystkie instrumenty, jak wyglądał proces tworzenia „Mojej bańki”?

Najpierw nagrywałem tak zwane piloty, czyli docelową formę piosenki wykonaną na gitarę i głos. Następnie kolejno dokładałem: instrumenty perkusyjne, gitarę basową, wokal i wszystkie inne ślady już na czysto. Były po drodze różne pomysły. Pierwsze nagranie „Rachuciachu” miało 10 wersji.

Jaki zespół towarzyszy w takim razie na koncertach?

Współpracuję na estradzie z Łukaszem Dąbrowskim grającym na akordeonie midi. Dysponuje on świetną techniką i wieloma brzmieniami. Słuchacz ma wrażenie, że gra spory skład. Do tego co jakiś czas zapraszam Aleksandra Koreckiego, wybitnego jazzmana - saksofonistę i flecistę z Elektrycznych Gitar. Używamy wtedy nazwy „Kuba Sienkiewicz z obstawą”.

Nie może zabraknąć pytania o Kwiat Jabłoni, czy ojciec jest dumny z sukcesu dzieci to wiadomo, ale czy spodziewał się, na samym początku drogi Kasi i Jacka, że będą występować przed taką publicznością jak choćby festiwal Pol’and’Rock?

Mają większe sukcesy niż to. Sprzedają bilety na całą trasę w jeden dzień. Bardzo się ucieszyłem, kiedy po latach tworzenia różnych składów postawili na własny duet i nazwali go Kwiat Jabłoni.  Widziałem, jaki ta formuła ma wielki potencjał, ale szczęka zaczęła mi opadać, jak zobaczyłem kolejne miliony odsłon ich teledysku z piosenką „Dziś późno pójdę sapać”.

W jednym z wywiadów dla Antyradia Kasia i Jacek stwierdzili, że były pomysły, żeby nagrać coś wspólnie, piosenkę, a może mini album? Kiedy możemy spodziewać się takiego wspólnego nagrania i czemu do tej pory ono nie miało miejsce? Co stoi na przeszkodzie?

W latach 2009-13 Kasia i Jacek akompaniowali mi na estradzie. Kiedy jednak ich zespół Hollow Quartet zaczął być rozpoznawalny, zakończyliśmy wspólne granie, żeby dzieci nie były ze mną kojarzone. Obawiałem się, że im to zaszkodzi. Kiedy już odnieśli nie kwestionowany sukces, przyznaliśmy się publicznie do związków rodzinnych. Teraz nie mamy czasu na wspólne granie, ale na emeryturze im nie odpuszczę, a moja emerytura już za półtora roku.

Na polskim rynku muzycznym jest Pan od ponad 40 lat, jak ocenia Pan obecne czasy, czy młodym wykonawcom jest teraz łatwiej niż w latach 80? Co się tak naprawdę zmieniło i jak taka legenda, jak Elektryczne Gitary, radzą sobie w obecnym świecie?

Lata 80. to osobna historia. Muzykowanie było moim hobby i schowane w drugim obiegu. Nie starałem się o promocję. Sukces Elektrycznych Gitar w roku 1990 polegał na trafieniu w lukę i tzw. zapotrzebowanie społeczne. To jest nieprzewidywalne dla samych artystów. Być może potrafią tym sterować specjaliści od mody. Pod tym względem świat się nie zmienił. Są tylko inne nośniki i media. Wykonawcy znani od lat mają większy kłopot z wprowadzeniem nowości na rynek medialny. Od nich powszechnie oczekuje się żelaznego sprawdzonego repertuaru. Nowościami wzbudzają większe zainteresowanie debiutanci. Jednak nieoczekiwanie Elektryczne Gitary zaprezentowały 13 maja br. nową piosenkę „Ziemia” w telewizji śniadaniowej i odzew był nadzwyczaj pozytywny. Stare dziady czasem też potrafią.

Ma Pan zaplanowane jakieś koncert w najbliższym czasie promujące album?

Chciałbym polecić szczególnie dwa występy składu Kuba Sienkiewicz z Obstawą. Pierwszy podczas koncertu Spływarka 29.07.2023 w Warce, a drugi na Festiwalu Trzech Kultur we Włodawie 16.09.2023. Wykonamy utwory z moich dwóch ostatnich albumów: „Drugie dno” i „Moja bańka”. Natomiast na 23.09.2023 zaplanowany jest recital w duecie z Łukaszem Dąbrowskim w Bielańskim Ośrodku Kultury w Warszawie. Również polecam.

Komentarze: