Tom Englund (Evergrey): „Orfeusz grał smutną muzykę, która wywoływała łzy bogów. Mam nadzieję, że nam też się tak uda!”

Tom Englund (Evergrey): „Orfeusz grał smutną muzykę, która wywoływała łzy bogów. Mam nadzieję, że nam też się tak uda!”

Niedawno szwedzki zespół Evergrey wydał swój trzynasty studyjny album zatytułowany „A Heartless Portrait (The Orphean Testament)”. Korzystając z tej okazji zdzwoniliśmy się z liderem tej formacji, Tomem Englundem. Zapraszamy do lektury zapisu tej rozmowy!

Rozmowę w imieniu portalu wyspa.fm przeprowadził Mateusz M. Godoń.

MATEUSZ: Cześć Tom, co u ciebie?

TOM: Cześć! Dużo się dzieje, wywiady i inne sprawy. Kręcenie klipów, przygotowanie albumu. Wszystko super.

MATEUSZ: Świetnie! Rozmawiamy tuż przed premierą waszego nowego albumu, zatytułowanego „A Heartless Portrait (The Orphean Testament)”. Mógłbyś wyjaśnić ten tajemniczy tytuł?

TOM: No cóż, każdy pisze o życiu codziennym i związanych z nim przeżyciach. Mogę powiedzieć, że na każdym albumie opisywałem siebie w danym momencie mojego życia i tak samo jest w tym wypadku. Ale mam wrażenie, że „A Heartless Portrait…” jest też podsumowaniem poprzednich 12 krążków. Można powiedzieć, że to taka strona podsumowująca mój pamiętnik. Stąd pierwsza część tytułu. Podtytuł „The Orphean Testament” wiąże się z greckim mitem o Orfeuszu, który stracił ukochaną w piekle. Jedyne, co musiał zrobić, by ją uratować, to iść przed siebie. Ale zamiast tego odwrócił się i sprawił, że spłonęła. Być może tak właśnie postrzegam teraz ludzi. Nie myślimy perspektywicznie. No i do tego, oczywiście, Orfeusz grał smutną muzykę, która wywoływała łzy bogów. Mam nadzieję, że nam też się tak uda! [śmiech]

MATEUSZ: No pewnie! To będzie też wasz pierwszy album wydany przez nową wytwórnię, austriacki Napalm Records. Skąd decyzja o opuszczeniu AFM Records po prawie dekadzie współpracy?

TOM: Właśnie dlatego – nagraliśmy razem cztery albumy. Tak jak związku, zwykle już wiesz, co cię czeka po dziesięciu latach. To był dobry czas na wprowadzenie trochę świeżej krwi, i dla nas, i dla wytwórni. To była obopólna decyzja biznesowa, żadnych złych emocji. A poza tym Napalm zaoferował lepszą stawkę.

MATEUSZ: To zrozumiałe! Wydajecie nowy album nieco ponad rok po poprzednim. Do tej pory przerwy między waszymi wydawnictwami były dłuższe. Co spowodowało to podkręcenie tempa?

TOM: Pandemia, oczywiście. Nie mieliśmy możliwości, by ruszyć w trasę i dokładnie dzień po wydaniu „Escape of the Phoenix”, zrobiliśmy spotkanie, usiedliśmy i zaczęliśmy debatować, czy powinniśmy dalej tworzyć, by być na bieżąco ze swoimi fanami, ale też z nami samymi. I miało to sens, skoro właśnie zmieniliśmy wytwórnię. To było też dobre posunięcie, bo „Escape of the Phoenix” był naszym największym komercyjnym sukcesem w karierze, więc warto było szybko nagrać coś nowego. I to z nową wytwórnią, więc wszystko się zgrało.

MATEUSZ: Wspomniałeś już, że nagraliście w czasie pandemii dwa albumy. Czy sam proces różnił się znacznie od standardowego?

TOM: Nie, wszystko było tak samo. Dla mnie, życie w Szwecji w czasie pandemii też się niczym nie różniło. Jedyne, co odczuliśmy z zespołem, to brak możliwości podróżowania. Ale tak naprawdę to była jedyna różnica. Ani ja, ani nikt z moich przyjaciół nie zachorował. Miałem po prostu dużo więcej czasu, który spożytkowałem na różne sposoby – dwa albumy Evergrey, dwa Silence Skies, jeden Redemption i pewnie ze 4 gry video – bo nagrywam też muzykę do gier. Dużo się tego nazbierało, ale dwa lata to też dużo czasu.

MATEUSZ: No jasne! Na pierwszy singiel wybraliście „Save Us”, w którym słychać setki głosów waszych fanów. Skąd wzięliście pomysł na tę oryginalną współpracę?

TOM: Wszystkie pomysły przychodzą mi do głowy podczas porannych spacerów! [śmiech] Stąd to się wzięło. A tak dokładnie to stąd, że robię sobie dźwiękowe notatki na iPhonie, nagrywam swoje pomysły, teksty piosenek, które przyjdą mi akurat do głowy. Korzystam z wbudowanego mikrofonu i zawsze podziwiałem, jak dobra jest jakość tego nagrania, gdy po prostu trzymasz telefon w ręku. Wtedy pomyślałem, że nasi fani mogą równie łatwo nagrać coś od siebie i nam to przesłać. Miałem już kawałek „Save Us”, do którego sam już nagrałem ten refren, „save us”. I tam to pasowało. To był też sposób na przypomnienie naszym fanom o nas.

MATEUSZ: Drugim singlem została piosenka „Midwinter Calls”. Wyczuwam w niej dużo nostalgii i smutku, jej tekst przesiąknięty jest burzliwymi emocjami. Skąd ten nastrój?

TOM: Same riffy to zasługa naszego perkusisty, Jonasa. Piosenka ma bardzo mocny groove. Do tego kawałka też zaprosiliśmy fanów, ale tym razem nagraliśmy ich na żywo ze sceny, gdy graliśmy kilka koncertów w Szwecji. Nagrywaliśmy w Göteborgu, Sztokholmie i Karlstad, dla nas to był kolejny świetny sposób, by uwzględnić fanów na albumie. Graliśmy fragment melodii, zatrzymywaliśmy i pozwoliliśmy im śpiewać, dla nas to też było super doświadczenie i możliwość uzyskania wielkiego chóru na żywo i to na albumie, który nie jest klasycznym live’em. To było fantastyczne. Oni też mają dzięki temu świetne wspomnienie z roku pandemii. Bo pamiętacie, że to wtedy nagraliśmy ten album, prawda?

MATEUSZ: Prawda! Moje ulubione utwory na płycie, to „Heartless” i „Wildfires”. Możesz nam coś o nich opowiedzieć? Może jakieś ciekawostki z nagrań w studiu?

TOM: W sumie, to… żadnych! Z mojego punktu widzenia, wszystkie piosenki powstają w tym pokoju. Wiesz, tworzymy, piszemy i przepisujemy na nowo, próbując urzeczywistnić nasze pomysły. Nic ciekawszego nie jestem w stanie powiedzieć o tych utworach, bo w sumie nic specjalnego nie wydarzyło się w trakcie nagrywania tego krążka. Po prostu jesteśmy mocno skupieni na pracy w studiu, nigdzie nie wychodzimy i tkwimy w tej twórczej bańce, w której nic się nie dzieje. Nic ciekawego! [śmiech]

MATEUSZ: W porządku! Czy zatem jest na tym albumie piosenka, z której jesteś szczególnie dumny?

TOM: Tak, jakby ktoś przystawił mi pistolet do głowy, wybrałbym trzeci utwór, „Ominous”. To bardzo nieoczywista strukturalnie piosenka. Jest progresywna, smutna, bardzo osobista i ma swój klimat. Gdybym mógł wybrać tylko jedną, wybrałbym tą.

MATEUSZ: Jesienią wybieracie się w trasę po Europie, by promować nowe wydawnictwo. Czego możemy się spodziewać na koncertach?

TOM: Przede wszystkim liczymy na to, że po prostu będziemy mogli ruszyć w tę trasę. I wtedy, mam nadzieję, że wszyscy fani we wszystkich krajach dołączą do nas, by celebrować życie poprzez muzykę, bo już za długo musieliśmy bez tego wytrzymać. Więc to – świetna muzyka, świetni fani pod sceną. I fajnie będzie znowu zobaczyć ściskających się między sobą ludzi, którzy śmierdzą piwem! [śmiech]

MATEUSZ: Podczas tej trasy odwiedzicie Wrocław i to nie będzie wasz pierwszy raz w Polsce. Masz jakieś interesujące wspomnienia z poprzednich?

TOM: Byliśmy w Polsce już wiele razy, ale jedno z ostatnich wspomnień, to kiedy graliśmy na takim progresywnym festiwalu z Dream Theatre i Riverside w Warszawie. Pamiętam, że występowaliśmy w fajnym, klimatycznym miejscu i nieźle poimprezowaliśmy w nocy. Nie mogę się doczekać, aż wrócimy. Coś czuję, że będzie świetnie!

MATEUSZ: Mam nadzieję! W przyszłym roku mija 25 lat od premiery waszego debiutanckiego albumu. Spodziewaliście się, że ćwierć wieku później wciąż będziecie na scenie?

TOM: No pewnie, że nie! To cholerny przywilej, móc wciąż tworzyć muzykę po 30 latach – tyle minęło od powstania zespołu. Możliwość nagrywania płyt, które wciąż się liczą, mają znaczenie dla ludzi, to niesamowite!

MATEUSZ: Oczywiście! Planujecie zatem coś specjalnego dla fanów z okazji tej rocznicy?

TOM: Jeszcze nie wiemy. Dopiero zaczynamy się nad tym zastanawiać. Ale oczywiście, warto to jakoś uczcić. Mamy nadzieję, że uda nam się przygotować jakąś niespodziankę. Zobaczymy! To trzy dekady w muzyce metalowej. Wiesz, że to całkiem niezły wyczyn, nie?

MATEUSZ: No raczej! Wiem, że nazwisko Englund jest w Szwecji dość rozpowszechnione, ale nosi je kilku prominentnych muzyków, chociażby Thobbe, również śpiewający gitarzysta, niegdyś członek Sabatonu. Myślałeś, żeby coś z nim kiedyś nagrać?

TOM: Nie, nie wpadłem na to! [śmiech] Moglibyśmy jeszcze zaprosić Olę Englunda, wtedy mielibyśmy Englundowe trojaczki. Ale to nie jest takie powszechne nazwisko.

MATEUSZ: The Englunds – to byłby super zespół!

TOM: Raczej nie! [śmiech]

MATEUSZ: Skoro tak mówisz… [śmiech]. Nasza rozmowa dobiega końca, więc może jest coś, czym chciałbyś się podzielić z fanami?

TOM: Pewnie! Upewnijcie się, że wpadniecie na nasz koncert, gdy będziemy w okolicy. Nie tylko nasz, chodźcie na wszystkie koncerty, na jakie możecie, bo to były dwa trudne lata dla wszystkich w branży muzycznej. Więc – chodźcie na koncerty, pijcie piwo i spoćcie się!

MATEUSZ: Bardzo dziękuję za rozmowę! I mam nadzieję, do zobaczenia w sierpniu!

TOM: Spoko, stary. Dzięki za wszystko. Do zobaczenia!

***

ENGLISH VERSION

Not so long ago, the Swedish band Evergrey released their thirteenth studio album entitled „A Heartless Portrait (The Orphean Testament)”. Taking this opportunity, we interviewed the leader of this formation, Tom Englund. Enjoy!

The interview was conducted by Mateusz M. Godoń on behalf of our website.

MATEUSZ: Hello Tom! How are you?

TOM: Hi! Busy, busy days, lots of interviews and lots of other stuff. Video recordings, album preparations. Yeah, all good.

MATEUSZ: Fantastic! So we're talking just before the release of your new album called „A Heartless Portrait (The Orphean Testament)”. Could you explain the meaning of this mysterious title?

TOM: Well, everyone has always been writing about the human experience of their everyday life. I would say, on every album I have described where I found myself in the world at the time and this is no different. But I feel like „A Heartless Portrait...” is more like a summary of all 12 albums before. It sums up pages from my diary, if you will. So yeah, that's where I got the first part of the title. And the subtitle, „The Orphean Testament”, just plays well with the Greek mythology about Orpheus, who lost his loved one in hell. And the only thing he had to do to save her was to walk straight ahead. But instead, he turned his head and made her go up in flames. And that's maybe how I watch and preserve humans today. We are very short minded, short term and then, of course, Orpheus played sad music that made the gods cry. And I hope that we can do that as well! [laughter]

MATEUSZ: Yeah, all right! So this will be your first album released by a new publisher, the Austrian company Napalm Records. What's behind the decision to leave AFM Records after almost a decade and move to Napalm?

TOM: Well, just because of that, we have done four albums together. It's usually when you were in a relationship, you know what you will get out of a relationship when you've been there for ten years. And it was time for us to get some new blood into the system, I guess for both parties. So no drama, but just a mutual business decision. And Napalm offered more money, you know.

MATEUSZ: Yeah, it's understandable. So, the new album is released just over a year after the previous one. So far, those gaps between albums have always been bigger. How did it happen that it went so fast this time?

TOM: I mean, obviously because of the pandemic, we had no chance to go to tour and straight the day after the album „Escape of the Phoenix” was released, we sat down and had a meeting together and debated whether we should just keep on being creative in order to stay relevant for our fans, but also stay relevant for ourselves. And it was also making good sense to make a new album since we switched labels. It was a smart move because also „Escape of the Phoenix” was our biggest commercial success so far in all of our career. So we needed to make a quick follow-up. And then when we had a new label, of course, it made sense.

MATEUSZ: Obviously. As you've already mentioned, you have recorded two albums during the pandemic. Is the recording process during the time of quarantine significantly different from your normal operating mode?

TOM: No, nothing was different. And the life for me in Sweden, it was never different at all during the pandemic either. The only difference for me and for the band was, of course, that we couldn't travel anywhere. But that was the only difference I experienced. I didn't have any friends that were sick. I wasn't sick myself, and I just had much more time on my hands that I used for various purposes – two Evergrey albums, two Silence Skies albums, one Redemption album and maybe four for video games – I make music for video games too. So yeah, a lot of music, but I mean, it's two years’ time, so it's a long time.

MATEUSZ: Sure! For the first single you chose the song called „Save Us”, in which fans joined you to record hundreds of voices that ended up as background vocals. Where did the idea for such a unique collaboration come from?

TOM: All my ideas come when I take a walk in the morning [laughter]. So that's where all of it comes from. But mainly because I usually sing into my iPhone ideas that I have, the lyric ideas – I read them into the microphone and I've always been quite amazed about how good the quality is, just recording it, holding it in your hand. And then I started thinking that we should be able to record our fans like this, and they could send it in easily. And I had this song „Save Us” where I already recorded that „save us” choir line myself. So therefore it was suitable. It was also a way for us to knock on the door of our fans and ask them if they still remember us, you know.

MATEUSZ: The second single is the song „Midwinter Calls”. I sense a lot of nostalgia and sadness in it. And the lyrics, I would say, are just saturated with such dark emotions. Where did this mood come from?

TOM: Well, the actual riffing was made by Jonas, the drummer. That is a very groovy thing. And then we also invited fans on this song, but we recorded them live on stage when we had a few shows in Sweden. We recorded them in Gothenburg, Stockholm and Karlstad, and it was a great way for us to sort of also make another unique approach to having our fans on the album. So we just played them a small melody and then we stopped the music and then we let them sing, which was a great way for us too, you know, it's a unique way to have such a big choir on a studio album not being a live album either, you know. So yeah, it felt awesome. And it's also great for them to have a good memory from the year of the pandemic. You know, that was the time when we recorded an album, right?

MATEUSZ: Right! My favorite songs on this album are „Heartless” and „Wildfires”. Can you tell us something about these ones? For example, any interesting facts from the studio and from the time you created them?

TOM: No, not really! Because for me, they are all created in this room. And, you know, we just write over and over back and forth and try to make our ideas come alive. There's nothing more exciting to say about them, really, because nothing exciting happened during the whole album recording. We're just very focused on being in the studio and we don't go out and, you know, we're in this creative bubble where nothing happens. So, yeah, no! [laughter]

MATEUSZ: Fine! So is there any song on this album that you are particularly proud of?

TOM: Yeah, I would say if somebody held a gun to my head, I would choose the third song, „Ominous”. It's a very nonstructural piece. It's very progressive and it's atmospheric and it's a sad song, deeply personal. And yeah, if I had to choose one, I would choose that one for sure.

MATEUSZ: All right! So you'll be touring Europe this fall to promote this album. What can fans expect from those shows?

TOM: I mean, first of all, we just hope that we will get out there and be able to tour, hopefully. And then I just hope that everyone in every country will join us and celebrate life in music again, because it's been too long that we've been without this now. So, yeah, great music, great gathering of people. And it will be great to see people just rub up against each other and smell like beer again! [laughter]

MATEUSZ: During this tour you will visit Wrocław and it won't be your first visit to Poland. Do you have any interesting memories from previous ones?

TOM: I mean, we've been there many times, but the most recent memory I think I have is when we played this prog festival together with Dream Theatre and Riverside in Warsaw. I think it was just a great, cool venue and we had a really fun night there. I can't wait to get back. It will be a great time, I think!

MATEUSZ: Hopefully! So next year, it will be 25 years since the premiere of your debut album. Did you expect that you will still be around here on stage after a quarter of a century back then?

TOM: No, of course not! I mean, it's a damn privilege to be able to release music still today after almost 30 years - this is since I started the band. So, I mean, being able to release music that still counts today, that still means something to people is amazing!

MATEUSZ: Definitely! So are you planning something special for your fans on this occasion?

TOM: We don't know yet. We just started reflecting on it. But I mean, of course, it deserves some respect. And we hope to be able to do something special. Let's see! It's been three decades in metal. You know, it's pretty cool, right?

MATEUSZ: Yeah, definitely. Well, I know that Englund is a fairly common surname in Sweden, but there are a few prominent musicians who share it, including another singing guitarist – Thobbe, who was once a member of Sabaton. Have you ever thought about recording something with him?

TOM: No, I haven't! [laughter] And then we could also bring in Ola Englund as well, and then we would have a triple of Englunds. It's not that common surname, though.

MATEUSZ: The Englunds – that would be a cool band!

TOM: Probably not! [laughter]

MATEUSZ: OK, if you say so! [laughter] We have reached the end of this interview, so maybe you'd like to share a message with your fans from your very own heart.

TOM: Yeah. I mean, just be sure that when we arrive that you come out and check out the show and do that with all the bands that come by you, because it's been two hard years for everyone involved in music. So when you have the chance, go to concerts, drink beer and get sweaty!

MATEUSZ: Thank you very much for this conversation! See you in Autumn, hopefully!

TOM: Okay, man. Thanks for everything. Bye bye!

Tłumaczenie wersji PL oraz korekta wersji EN: Natasza Sakson

Komentarze: