Patrick the Pan: "Mam jakieś systemy obronne, które zabraniają mi popadać w skrajności"

Patrick the Pan: "Mam jakieś systemy obronne, które zabraniają mi popadać w skrajności"

Zapraszamy do naszego wywiadu z Patrickiem the Pan, który nie tak dawno wydał płytę "Miło wszystko", o której więcej przeczytacie TUTAJ.

Rozmawiamy przy okazji wydania Twojego czwartego, studyjnego albumu pt. „Miło wszystko”. Jak wrażenia? Czy jesteś usatysfakcjonowany ogólnym odbiorem płyty?

Jestem bardzo zadowolony. Bałem się odbioru, bo zaserowowałem słuchaczom trochę inną płytę, niż trzy poprzednie, ale ludzie mnie zrozumieli i polubili w nowej, jaśniejszej wersji.

Jak możemy przeczytać w oficjalnej notce: „Miło wszystko nie jest albumem koncepcyjnym, jednak największym jego spójnikiem jest to, że każda z piosenek jest stworzona po to, aby było każdemu z nas po prostu... miło”. Czy tytuł „Miło wszystko” korespondował z Twoimi uczuciami w trakcie klarowania się materiału? Na ile utożsamiasz się z nim obecnie?

Ja ten tytuł już miałem w swoim magazynie pomysłów od około 3 lat. Wiedziałem, że w końcu nadejdzie czas płyty lub piosenki, gdzie to wsadzę. W czasie robienia płyty "Miło Wszystko" szybko zrozumiałem, że to będzie super tytuł, dla niej -  nagranej w czasie pandemii, którą pomimo ogólnej sytuacji krajowo-światowej wspominam jako dobry czas.

Można wysnuć tezę, że strona wizualna jest dla Ciebie niezmiernie istotna. Dobrym przykładem będzie przywołanie teledysku do utworu pt. „Nie chcę psa”, czy urocze „Porozmawiajmy o emocjach” – obrazów, które są świetnie zrealizowane i przemyślane. Do kogo pierwotnie należał pomysł związany z realizacją właśnie takich teledysków?

Oba klipy powstały dosyć spontanicznie. Reżyser i operator kamery - Krzysiek Bębenek - to mój serdeczny kolega od parunastu lat, nie jedno razem przeżyliśmy. Podczas pandemicznego piwka doszliśmy do wniosków, że możemy coś razem podziałać, póściłem mu piosenki, spodobały się. "Porozmawiajmy o emocjach" miało być tylko 30 sekudndowym trailerem do innego teledysku dla tej piosenki. Kiedy jednak zobaczyliśmy ten kadr, na którym wszystko nam się zgadzało, szybko uznaliśmy - "ej, robimy to, to jest świetne". Z psem było trochę inaczej, ale wciąż luźno - "Wpadnij z kamerą do nas rano do domu, nakręcimy początek dnia  z psem, a potem chodźmy z Tadkiem i kamerą na spacer i zobaczmy co się wydarzy". Tak to mniej więcej było <śmiech>

Duże wrażenie zrobiła na mnie dosłowność metaforyki ukazana m.in. w „Porozmawiajmy o emocjach” oraz połączenie trudnej warstwy lirycznej z tak kolorowym, estetycznym światem. Czy obierając tę drogę, chciałeś nieco wyważyć trudną warstwę liryczną, okalając ją przyjemnym dla oka obrazkiem?

To zachodzi raczej podświadomie. Często słyszę o tym kontraście, który jest w mojej twórczości: ciężkie teksty do miłej muzyki, smutna muzyka, a pozytywny tekst. Ja tego jakoś szczególnie nie analizuję, ani nie planuję, to zachodzi automatycznie, podczas tworzenia. Najwidoczniej mam jakieś systemy obronne, które zabraniają mi popadać w skrajności.

Zewsząd można natrafić na informację, że poza działalnością jako Patrick the Pan koncertujesz wraz z Dawidem Podsiadłą. W jaki sposób opisałbyś tego rodzaju wydarzenie (stadionowy koncert) i czym – Twoim zdaniem - będzie różnić się od kameralnych występów?

No różnić się będzie zapewne parędziesięcioma tysiącami ludzi i klimatem tego. Stadion to mega show, bez brania jeńców, koncert pełen energii z produkcją dopiętą na ostatni guzik. Super było to przeżyć, ale nie kryję, że byliśmy (jako cały zespół) na to przygotowani – graliśmy już całą trasę po wyprzedanych arenach. Wprawdzie to było największe tego typu wydarzenie, ale – jakkolwiek gwiazdorsko by to nie zabrzmiało – w którymś momencie kolejne tysiące przestają mieć znaczenie. Dywan ludzi to dywan ludzi.

Zatem Twoje preferencje dotyczące występów to masowe koncerty, czy kameralne wydarzenia dla kilku – kilkunastu osób?

To nie w klimacie jest różnica a w miejscu zajmowanym na scenie. U Dawida jestem jednym z wielu muzyków. Jesteśmy tylko jego zespołem, to nie dla nas tam przychodzą tysiące a dla niego. W Patricku, to ja stoję na środku, to ja muszę dźwignąć cały koncert, być jego twarzą. Nie chcę tu umniejszać ogólnej roli zespołu, ale wiesz o co mi chodzi. Kocham grać areny z Dawidem, ale to wciąż koncerty Patricka, gdzie stoję po środku a nie z tyłu, są dla mnie ważniejsze. Nie ważne czy są dla parunastu czy paruset ludzi.

Czy poza promocją najnowszej płyty masz jakieś inne muzyczne marzenia/plany na najbliższy czas?

Czeka mnie pracowita jesień, jako producenta. Będę siedział sporo w studiu. Prócz tego szykujemy się do premiery ostatniego singla z płyty „Miło Wszystko” – wyjdzie pod koniec października i będą mu towarzyszyły liczne niespodzianki. Ale nic więcej nie zdradzę.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia!

Komentarze: