Natalia Kukulska: "Koncertów nic nie zastąpi. Szklane okno komputera nie przekaże prawdziwej energii do końca"

Natalia Kukulska: "Koncertów nic nie zastąpi. Szklane okno komputera nie przekaże prawdziwej energii do końca"

Spotkaliśmy się z Natalią Kukulską przy okazji premiery jej najnowszej płyty zatytułowanej "Czułe struny". Na temat samego albumu więcej przeczytacie TUTAJ   a tymczasem zapraszamy do lektury naszego wywiadu z Artystką.

Rozmowę przeprowadził Przemek Kokot.

Kiedy narodził się pomysł interpretacji utworów Chopina i nagrania płyty "Czułe struny"?

Na interpretacje Chopina pomysł narodził się 10 lat temu. Nie wyszedł on ode mnie, nie wiem czy sama zdecydowałabym się na tego typu przedsięwzięcie: zestawić się artystycznie z postacią tak pomnikową, jak Fryderyk Chopin. Równo 10 lat temu poznańska formacja jazzowa Classic Jazz Quartet zaprosiła mnie do projektu "Chopin nasz współczesny" – był to projekt koncertowy i oprócz pieśni Chopina miałam zaśpiewać utwory przearanżowane na piosenki, do których aranżacje stworzył między innymi Adam Sztaba. Po tej koncertowej przygodzie miałam wrażenie, że powstało coś bardzo ciekawego i oryginalnego, publiczność też to znakomicie przyjęła. Pomyślałam sobie wtedy, że kiedyś warto by było do tego wrócić i zarejestrować. To były odległe plany. Równo 10 lat później, w kolejną okrągłą rocznicę urodzin Chopina, postanowiłam wdrożyć plan w życie. Długo zastanawiałam się nad formą, aby mieć poczucie artystycznej pewności i bezpieczeństwa, dlatego zaprosiłam do projektu wielu wspaniałych artystów, żeby wielowymiarowo spojrzeć na Fryderyka Chopina i jego twórczość.

Jest to bardzo duże przedsięwzięcie, żeby wszystko zgrać   muzyków, orkiestrę i zorganizować całe nagrania. Jak długo trwało nagrywanie i tworzenie interpretacji na płytę "Czułe struny"?

Nagrywaliśmy ją dość krótko, również ze względów budżetowych. Nagrania instrumentów odbywały się w dwóch studiach jednocześnie – S4 i S2 i trwały 3 dni. Oczywiście wcześniej były wszystkie przygotowania. Od pomysłu i podjęcia decyzji, że to robimy, upłynął jakiś rok. Powoli pracowałam z każdym aranżerem nad wybranymi utworami. Każdy z tych pięciu kompozytorów jest osobą niezwykle zajętą i wręcz rozchwytywaną, więc logistycznie wcale nie było to takie łatwe i musieliśmy to rozłożyć w czasie. To istotne i kluczowe osoby tego projektu: Adam Sztaba, Krzysztof Herdzin, Nikola Kołodziejczyk, Jan Smoczyński i Paweł Tomaszewski. Cały album powstał na przestrzeni roku wraz z aranżacjami, tekstami i nagraniem. Później nagrywałam wokale. Rozłożyliśmy to trochę w czasie, praktycznie codziennie spotykałam się z Leszkiem Kamińskim u mnie w domu. Codziennie nagrywaliśmy po jednej piosence. Niestety w tym czasie zaczął się lockdown. Paradoksalnie przysłużyła się ta sytuacja, gdyż Leszek Kamiński, który jest niezwykle zapracowaną osobą, miał więcej czasu na miksy. Korespondencyjnie wymienialiśmy się uwagami. Dzięki temu udało się album dopieścić brzmieniowo.

Dlaczego akurat Chopin?

Tak jak mówiłam wcześniej, przede wszystkim z tej historii sprzed 10 lat, gdy zostałam zaproszona jak wokalistka do projektu chopinowskiego. To uzmysłowiło mi, że to może być coś niezwykłego, ale oczywiście oprócz tego, sama twórczość Chopina jest dla mnie bardzo ważna i bliska. Odczarowałam go sobie na nowo. Miałam do niego, pewnie jak większość słuchaczy, takie podejście „na baczność" – bo jego geniusz w jakimś stopniu onieśmiela słuchacza. Na pewno jest to muzyka pełna kunsztu, która ma w sobie wiele emocji, nie tylko patos, który się nam z nią powierzchownie kojarzy. Jest w twórczości Chopina dużo utworów, które mnie wzruszają. Uważam, że jak na swoje czasy i epokę, w której żył, Chopin był bardzo nieschematyczny w swoich utworach – zawsze pojawiało się coś zaskakującego, łamiącego zasady. Uwielbiam różnorodną dynamikę, swoiste podejście do formy, które powodowało to, że nawet dany gatunek utworu trochę się "rozszerzał i był w nowym świetle". To co stworzył jest ponadczasowe i bardzo inspirujące.

Teksty napisały, oprócz ciebie, Mela Koteluk, Kayah, Gaba Kulka, Natalia Grosiak i Bovska. Czy trudno było je namówić do tej współpracy?

Nie było trudno je namówić, ale każda z tych artystek była zaskoczona tą propozycją. "Ja do Chopina? Ale... jak to?" – a mi bardzo zależało, żeby to podejście było współczesne i nie na "baczność". Chodziło mi o nazwanie emocji, których jest tak wiele w tej muzyce po swojemu. Każda z koleżanek pytała mnie o klucz tematyczny bądź wspólny mianownik, ale nie miałam na to konkretnej odpowiedzi. Chciałam, by muzyka była inspiracją i zdałam się na ich wyobraźnię. Miałam duże zaufanie artystyczne do każdej z nich. Są to artystki, których estetyka słowa jest mi dość bliska i wiedziałam, że teksty przez nie stworzone nie będą dla mnie obce – nie miałam obaw, że to, co dostanę, będzie dla mnie nienaturalne czy mnie zdziwi. Z drugiej strony, okazało się, że powstałe teksty są niezwykle spójne, wiele w nich czułości. Często to powtarzam, że bodźcem do tej liryki była dla mnie przemowa noblowska Olgi Tokarczuk i jej "Czuły narrator". Zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie, że od razu usiadłam i napisałam tekst do "Preludium c–moll" – "Znieczulenie". Czułość na tym albumie zagrzała miejsce zarówno w warstwie muzycznej, jak i lirycznej. Teksty te, mimo że są osobiste, to są też uniwersalne i są takim mostem między współczesnością, a czasem, kiedy była większa wrażliwość na piękno.

Jesteś autorką połowy tekstów na tej płycie. Czym różni się pisanie tekstów do muzyki poważnej od tekstów muzyki popowej? Czy trudno jest pisać teksty do muzyki klasycznej?

Tak jak sugerowałam moim koleżankom – najważniejsze było postarać się zapomnieć, że jest to Chopin, bo to na pewno w jakiś sposób onieśmiela. Melodie, które sama wymyślam są wygodne i naturalne dla mojego głosu, więc ułożenie w nim tekstu przebiega sprawniej. W wypadku melodii stworzonych przez Chopina na fortepian musiałam się bardziej nagimnastykować, gdyż jest ekwilibrystyczna momentami i płynne jej zaśpiewanie wymagało często ode mnie dostosowania odpowiednich sylab by sobie ułatwić. Adam Sztaba w "Mazurku F-dur" zrobił tak nieoczywistą, ciekawą aranżację, tak "połamał" rymy, pozmieniał harmonię, zabawił się, że to było dla mnie inspiracją do napisania tekstu, w którym bawię się słowem i odnoszę się do samej formy. To, co dzieje się w muzyce, jest podkreślone tekstem.

Czy obecna sytuacja, czyli konieczność pracy w warunkach pandemii, wpłynęła na realizację muzyczną tego projektu?

Leszek Kamiński, który jest osobą bardzo zajętą, miał więcej czasu na miksowanie nagrań, więc paradoksalnie zamknięcie w domu nam posłużyło. Na szczęście nagrania udało nam się zrobić przed lockdownem. Jedyny wpływ pandemii na album to przełożenie daty premiery z maja na sierpień. Spowodowało to, że mieliśmy więcej czasu na przygotowanie promocji, zrobienie na spokojnie grafiki, książeczki, materiałów filmowych. W sumie jest to duży komfort mieć już płytę i zajmować się na spokojnie promocją i oprawą graficzną, a nie robić równocześnie i w pośpiechu.

Płyta jest niezwykle ciekawie wydana – to był Twój pomysł na taka wersję artystyczna książeczki i całego opakowania płyty?

Projektował ją Adam Żebrowski, wspaniały grafik i mój przyjaciel. Z Adamem pracujemy od lat, jest uznanym grafikiem i plakacistą, robi wiele projektów dla Opery Narodowej, współpracował również z Mariuszem Trelińskim przy jego albumach. Adam to osoba o ogromnym doświadczeniu, jest to dla mnie gwarancja pewnej jakości. W upodobaniach jest minimalistą i wiem, że grafika, którą zrobi, będzie miała określony sznyt i na pewno nie będzie kiczowata. Tutaj zrobił trochę poza swoją estetyką, ponieważ rzadko używa takich intensywnych kolorów i to w takim zestawieniu – tymczasem zależało mi, żeby zdjąć pomnikowość, dać trochę świeżości i lekkości. Myślę, że to się udało. Na okładce widnieje popiersie Fryderyka Chopina autorstwa Antoniego Madeyskiego. Adam potraktował to popiersie bardzo ciekawie, w pewien sposób je "unerwił", nałożył taki rodzaj topografii. Mamy dwa kolory, które w ciekawy sposób pokazują parytet, bo zaprosiłam do współpracy pięciu kompozytorów i pięć autorek tekstu. Powstało to bardzo intuicyjnie, bo początkowo nie rozważaliśmy tego w ten sposób, więc dla mnie ta oprawa graficzna jest bardzo ważną częścią tego albumu. Wydawanie płyty fizyczne ma obecnie sens, gdy idzie za tym wartość artystyczna. Zaprezentowana książeczka i opakowanie powinny mieć jakość, by wyróżnić fizyczny nośnik od wersji cyfrowej. No i najważniejsze – w książeczce są teksty, zdjęcia oraz opisy mówiące choćby o tym, kto w jakim utworze zagrał. Dla ludzi, którzy kolekcjonują płyty i wnikliwiej przyglądają się produkcjom, to jest niezwykle ważna rzecz. Sama mam wiele płyt w swojej kolekcji – co więcej, znam ludzi, którzy kupują płyty tylko dla okładek, bo bardzo podoba im się forma graficzna! W grudniu ukaże się wersja winylowa albumu "Czułe struny". Ostatnio zaczęłam kupować dużo płyt winylowych. Wraz z mężem bardzo lubimy słuchać analogowego brzmienia – nawet jak są drobne trzaski, to nam to nie przeszkadza, jest to pewien wyraz, powietrze w brzmieniu i atencja w słuchaniu. Uwielbiamy słuchać płyt jesienią – winyl ma to do siebie, że trzeba podejść do gramofonu, zmienić stronę, poza tym często jest pięknie wydany. Da się celebrować.

Czy planujecie ruszyć w trasę koncertową?

Płyta została wspaniale przyjęta zarówno przez fanów, jak i recenzentów, co mnie bardzo cieszy i już osiągnęła status złotej płyty. Nie było to dla mnie oczywiste, bo w momencie, kiedy dotyka się twórczości Chopina jako pomnikowej postaci, to zawsze jest jakieś ryzyko, za którym stoi odpowiedzialność. Ludzie pytają o koncerty, a ja nie mogę się doczekać spotkań na żywo z publicznością. Mieliśmy oczywiście plany na ten rok, ale niestety musieliśmy wszystko przełożyć, gdyż jest to projekt wysokobudżetowy i nie możemy sobie pozwolić na zapełnienie połowy czy ¼ sali. W przyszłym roku powinny się odbyć koncerty, na ten moment na razie nie mogę zdradzić szczegółów. W tym roku odbył się jeden koncert w Filharmonii Szczecińskiej w ramach cyklu "Kultura w sieci". Odbył się on przy pustej sali i można go już zobaczyć w Internecie [więcej o koncercie TUTAJ – przyp.red.]. Liczymy na powrót do koncertowania na żywo. Ja jako słuchasz i wykonawca uważam, że koncertów nic nie zastąpi. Szklane okno komputera nie przekaże prawdziwej energii do końca. Z nadzieją patrzę jednak na 2021 rok!

Dziękuję za rozmowę i zdrowia życzę!

Dziękuję, nawzajem!

korekta: Mateusz M. Godoń

Komentarze: