Sarah Brightman: "Rodzina ze strony mojej babci pochodziła z Polski"

Sarah Brightman: "Rodzina ze strony mojej babci pochodziła z Polski"

Sarah Brightman jest najpopularniejszym na świecie sopranem z ponad trzyoktawowym głosem. To pionierka gatunku classical crossover i zdobywczyni ponad 180 złotych oraz platynowych płyt. Pewnie tylko najwięksi fani wiedzą, że artystka bywa w naszym kraju z powodów rodzinnych, ponieważ w jej żyłach płynie polska krew! Teraz czas na pierwszy solowy występ Sarah Brightman w kraju przodków.

Nie wiem, jak Cię przedstawić – legendarny sopran, artystka, zjawisko, diva musicalowych scen, królowa gatunku classical crossover? A Ty jakie określenie wolisz? Kim naprawdę jest Sarah Brightman?

To naprawdę trudne pytanie i sprawia mi duży problem wybór roli dla siebie – kim naprawdę jest Sarah Brightman? Prawdopodobnie jestem taka, jak kiedyś ktoś mnie opisał. Pewna osoba z Argentyny, która miała okazję trochę bliżej mnie poznać w trakcie jednej z moim tras koncertowych, powiedziała: nie spodziewałem się zwyczajnej kobiety z wielkim darem. I prawdopodobnie taka jestem. W swoim codziennym życiu jestem całkowicie normalną, zwyczajną osobą. Po prostu zdecydowałam, że dar, który otrzymałam od Boga – albo jakkolwiek to nazwać – wymaga ciężkiej pracy. Wymaga, aby coś z nim zrobić i jeśli się uda, uszczęśliwiać ludzi.
Jednak nie tylko to. Chodziło o to, bym mogła rozwijać swoją pasję – muzykę i śpiewanie dla publiczności. Więc prawdopodobnie to jest poprawna odpowiedź na to pytanie.

Po raz pierwszy byłaś w Polsce na 16 grudnia 2017 roku w Łodzi podczas koncertowej trasy Royal Christmas Gala. Czy pamiętasz ten koncert? Czy możesz coś powiedzieć na temat atmosfery i polskiej publiczności tamtego wieczora?

Oczywiście, że tak! To naprawdę miłe, że mogę znów być w Polsce! Wieczór był po prostu uroczy. Wyjazd do Polski jest dla mnie zawsze trochę osobisty. Rodzina ze strony mojej babci pochodziła z Polski. Więc jest to kraj, który od czasu do czasu odwiedzam i z którym czuję się naprawdę związana. Pamiętam też publiczność – była po prostu rewelacyjna. Bardzo życzliwa, ciepła, gościnna. Więc była to dla mnie ogromna przyjemność! W Anglii mamy mnóstwo osób, które pochodzą z Polski i są naprawdę cudowne.

Czy miejsce koncertu jest dla Ciebie ważne? Czy nie jest trochę tak, że wydarzenia w teatrach, kościołach, czy ruinach są bardziej uduchowione? Czy czujesz różnicę w atmosferze koncertu pomiędzy występem w tłumnie obleganej hali, a kameralnym, np. w teatrze?

Występ przed dużą widownią jest zawsze ekscytujący. Czasami nawet to przerażające wyjść i przed nią zaśpiewać. W pewnym momencie orientujesz się, że jest to jednak twoja pasja i już wiesz, co zrobić ze swoimi nerwami, jak wszystkich uszczęśliwić. Uwielbiam śpiewać przed publicznością. Nie można do końca tego opisać, bo każdy wieczór jest inny. Szczerze mówiąc, to nie chodzi o miejsce. Czuję się zaszczycona, że mam publiczność, która przyszła mnie obejrzeć, posłuchać, że mam głos, którym mogę się z nimi podzielić. Więc to jest prawdziwa odpowiedź na to pytanie.

Ostatnia Twoja wizyta w Polsce wiązała się z Bożym Narodzeniem. W cyklu filmów „Behind the scenes” na YouTube.com wspominałaś, że do albumu „HYMN” szukaliście z Frankiem Petersonem pieśni chrześcijańskich niosących nadzieję i dobre emocje. I „HYMN” naprawdę taki jest. Czuć klimat Wielkanocy, powrotu do życia, odrodzenia przyrody wiosną. Ten album jest niczym promyk słońca wydzierający zza ciemnych, deszczowych chmur. Czy można tutaj mówić o ponownych narodzinach Sarah Brightman? Subtelnej i delikatnej?

Och, to bardzo miłe, że tak mówisz! Sama nigdy bym o sobie nie pomyślała, że mogę być delikatna! Bardzo chciałam nagrać ten album, ponieważ miałam poczucie, że wszystko zmierza w bardzo trudnym i toksycznym kierunku. Etyka ludzka również przechodzi przez pewnego rodzaju turbulencje. Myślę, że wszyscy ludzie na świecie czują się niepewnie z tym, co może przynieść przyszłość. Co postanowią nasze rządy, kim zostaną, kim się staną? Toczą się wojny i dzieje się wiele innych okropnych rzeczy na świecie. Miałam poczucie, że w takim czasie ludzie będą chcieli się wspólnie spotkać i posłuchać muzyki, wspólnie pośpiewać. Robić wspólnie rzeczy, które pozwolą poczuć im się swobodnie, poczuć ciepło. Na świecie życie potrafi być naprawdę ciężkie. Postanowiłam więc złożyć ten album, którego utwory - przynajmniej dla mnie - brzmiały pięknie, znajomo i podnosiły mnie na duchu. Chciałam też bardzo współpracować z chórem, ponieważ moim zdaniem brzmienie chóru jest już samo w sobie podnoszące na duchu i wzniosłe. To był tak naprawdę punkt, w którym narodził się album „HYMN”. To naprawdę cudowne móc przeobrazić go w koncert. Stworzyło mi to możliwość połączenia idei „HYMNU” z cudownymi ludźmi – chórem, z którym śpiewam na jednej scenie. Publiczność pięknie reaguje, kiedy widzi na scenie tyle wspólnie śpiewających ludzi, tyle postaci, otoczonych magicznym światłem i niebiańską aurą. Naprawdę sprawia mi to dużo przyjemności.

Sądzisz, że mogłybyśmy dziś ze sobą rozmawiać, gdyby nie Jemima w „Kotach” i rola w musicalu „Upiór w Operze”? Czy uznajesz te dwie pozycje za podwaliny swojej kariery?

Myślę, że nie zapoczątkowały mojej kariery, ale były w niej bardzo ważne. Z czasów,  kiedy zaczęłam w wieku 20 lat śpiewać w teatrze muzycznym, nauczyłam się mnóstwa rzeczy o tym,  jak prowadzić produkcję sceniczną - tylko poprzez patrzenie, słuchanie i pracę w teatrze. Miało to na pewno wielki wpływ na moją dzisiejszą pozycję i produkcje, które robię podczas swoich koncertów. Wiem, co robię i co robić, uczono mnie w tym zakresie. Moje pojęcie wizualności świata i wyobraźnia wizualna pochodzą z muzyki. Wyrobiłam sobie zdolność przeniesienia tego, co słyszę - muzyki na scenę. Jeśli ktoś kiedyś pracował na scenie i świecie teatru, co jest naprawdę ciężkim kawałkiem chleba, to wie, o czym mówię. Jestem naprawdę dumna z siebie, że przez tak długi czas pracowałam w świecie teatru.

Dzięki Tobie wielu artystów zaistniało na światowej scenie muzycznej, chociażby Andrea Bocelli czy Josh Groban. A kto Tobie pomógł u początków sławy? Była taka osoba, która wyciągnęła do Ciebie pomocną dłoń w drodze na szczyt, czy o wszystko musiałaś zawalczyć sama?

Bycie artystą, lub stanie się artystą, to zbiór przeróżnych spraw, które wydarzają się nam po drodze. Pierwsza rzecz – musisz mieć dar. Talent do śpiewania, odkrywania przedstawienia, czy z czymkolwiek innym wiąże się muzyka. Jakby nie patrzeć, jest to bezsprzecznie branża rozrywkowa. Po drugie - musisz naprawdę ciężko pracować nad swoim darem. Trzeba wykazać zrozumienie dla tego, co robisz i starać się to rozumieć przez wszystkie kolejne lata. Co jest potrzebne, aby zostać artystą? Co jest potrzebne, by utrzymać się na szczycie i przetrwać w branży rozrywkowej? W całej tej drodze pojawia się wiele osób: nauczyciele, trenerzy głosu, tańca i aktorstwa oraz inni. To są właśnie pierwsze osoby, które Ci pomagają. Dobrze być wśród ludzi, którzy widzą i chcą rozwijać Twój talent. Chcą Ci pomóc być lepszym. To mogą być kompozytorzy, czasami inni artyści. Wszystko rozgrywa się jeszcze wtedy, kiedy jesteśmy młodzi. Jednak zadałaś pytanie, czy musiałaś o coś zawalczyć samodzielnie. Trzeba walczyć o mnóstwo rzeczy samemu. Taki jest początek, ale po drodze spotykasz różne osoby i widzisz, czy one również wierzą w to, co robisz i rozumieją twoją pasję. Jeśli tak jest, te osoby będą walczyć za ciebie. Więc to zbiór przeróżnych rzeczy i spraw.

Znajdujesz się na scenie już od wielu lat. Zostały Ci zadane chyba już wszystkie pytania. Czy jest coś, czego świat o Tobie nie wie, a czym chciałabyś się podzielić ze swoimi fanami? Jakiś smaczek?

Hm, nie sądzę. Jak mówiłam wcześniej, jestem bardzo zwyczajna i robię zwyczajne rzeczy. Lubię robić to, co wszyscy inni ludzie na świecie: chodzić do kina, mam swoje urocze psy, które uwielbiam, cudowną rodzinę. Naprawdę normalne rzeczy. Nie wydaje mi się, żeby było w moim życiu coś ciekawego, o czym mogliby się dowiedzieć, lub czym mogliby się zainteresować moi fani.

Na płycie znajduje się Twoja nowa, autorska wersja utworu „Time To Say Goodbay”. Poprzednia wersja to legendarny duet z Andreą Bocellim. Czy nie myślałaś o ponowieniu współpracy z włoskim tenorem? Ludzie tęsknią za waszym połączeniem. Zarówno na jego najnowszej płycie, jak i na Twojej znajduje się kilka duetów. W jakim utworze ewentualnie byś was widziała? Może „Sogni” z „HYMN” albo „Ave Maria Pietas” z „Si”?

Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze będziemy współpracować z Andreą Bocellim. On lubi śpiewać z różnymi, nowymi artystami i ja też. To, że miała miejsce udana współpraca z jakimś artystą, niekoniecznie oznacza, że trzeba to powtórzyć. Myślę, że „Time To Say Goodbay” jest jedną z głównych i najbardziej istotnych pozycji gatunku classical crossover na tej planecie. Przeszłość jest pełna takich, a potem przychodzi kolejna. Mieliśmy wspólnie pracę do wykonania i zrobiliśmy to.

Sarah, dziękuję Ci, że znalazłaś dla nas czas. To była prawdziwa radość, móc z Tobą porozmawiać.

Również dziękuję bardzo za rozmowę. Z przyjemnością na odpowiedziałam na pytania.
Do zobaczenia w Polsce!

Koncert Sarah Brightman odbędzie się 6 listopada 2019 roku w COS Torwar w Warszawie. Bilety dostępne są na: www.prestigemjm.com. Organizatorem wydarzenia jest agencja Prestige MJM.

Komentarze: