Daria Zawiałow: "Kocham kreować rzeczywistość!"

Daria Zawiałow: "Kocham kreować rzeczywistość!"

Zapraszamy do lektury naszego wywiadu z Darią Zawiałow, przeprowadzonego przy okazji premiery jej drugiego krążka „Helsinki"!

W imieniu wyspa.fm z Darią rozmawiał Sebastian Gruszek.

SEBASTIAN: Rozmawiamy przy okazji premiery Twojej drugiej płyty zatytułowanej „Helsinki". Cały proces wydania albumu można podzielić na kilka etapów, czyli tworzenie materiału, nagrywania oraz późniejsza promocja – kontakt z mediami oraz koncerty. Który z tych etapów jest Twoim ulubionym?

DARIA: Nie ukrywam, że dla mnie najważniejsze są koncerty. Jest to najbardziej przyjemny etap całej, można by powiedzieć, przygody muzycznej. Wiele lat czekałam na to, aby móc koncertować z własnym repertuarem, więc jest to dla mnie najwspanialsze. Spotkanie z fanami, energia na scenie między zespołem, wreszcie – interakcja z ludźmi, którzy oddają nam tą energię. Fani znają nasze piosenki, śpiewają je z pamięci, to jest coś fantastycznego. To jest ten najfajniejszy etap i do niego tak naprawdę dążymy, robiąc płytę. Kiedyś znany dziennikarz spytał mnie, czy dobrze mnie rozszyfrował, że płyta jest dla mnie pretekstem do grania koncertów. Muszę przyznać, że na pewno miał trochę racji (śmiech).

Od premiery Twojej debiutanckiej płyty „A kysz!” upłynęły 2 lata. Jak ten krążek zmienił Twoje życie?

Myślę, że moje życie wywróciło się do góry nogami. Bardzo dużo się wydarzyło w tym czasie – nie jestem w stanie tego do końca pojąć! Wyprzedajemy koncerty, „A kysz!” uzyskała status złotej płyty, zdobyliśmy 2 Fryderyki, gramy na największych festiwalach w Polsce – dziś już często jako headlinerzy... aż trudno mi to opisać teraz! To niesamowite!

Jak ten okres, to nowe doświadczenie wpłynęło na kształt twojej nowej płyty? Z czego czerpiesz inspiracje?

Cały czas współpracuję z tymi samymi wspaniałymi ludźmi, czyli z Michałem Kushem (moim przyjacielem i producentem) oraz gitarzystą Piotrkiem Rubikiem. Mamy już pewnego rodzaju kolektyw. Inspiracje czerpiemy z życia, z otoczenia, z obserwacji. Z muzyki, ze sztuki. Ze wszystkiego! Ciężko mi teraz powiedzieć, jak ten okres wpłynął na kształt nowego albumu.

Skąd pomysł na zatytułowanie nowej płyty „Helsinki"?

Wiele się na to składa. Do Finlandii pierwszy raz zabrał mnie Włóczykij. Mocno identyfikuję się z tą postacią. Czyli to w sumie Tove Jansson i Muminki zachęciły mnie do sięgnięcia po fińską literaturę, w której się rozkochałam. Jest ona dokładnie taka, jaka w moich oczach jest moja twórczość – tajemnicza, niedopowiedziana, surrealistyczna. Magiczna i lekko dziwna. Stąd właśnie narodziła się w mojej głowie mityczna kraina, pewien azyl. Napisałam piosenkę, że kiedyś ucieknę do Helsinek. Poza tym Tolkien, którego jestem psychofanką, inspirował się mocno „Kalevalą”, czyli fińskim eposem narodowym, pisząc „Silmarillion”. Język elfów, który wymyślił, jest stworzony na bazie starofińskiego – także ja nie wierzę w przypadki (śmiech).

Miałaś już okazję zwiedzić Helsinki?

Nie (śmiech). Jeszcze nie.

Czyli ten obraz kreujesz na podstawie swojej wyobraźni?

Tak. Na podstawie wyobraźni. Kocham kreować rzeczywistość!

Mówi się o syndromie drugiej płyty, czyli sytuacji, gdy pojawia się obawa, czy druga płyta dorówna debiutowi. Czy Tobie też towarzyszyła taka obawa, presja?

Na pewno było trochę presji. Nie była to presja, która się w nas sama narodziła. Była to raczej presja otoczenia, dziennikarzy, presja ludzi, z którymi współpracujemy – ja i Michał. Byliśmy trochę zestresowani. Musieliśmy się zamknąć przed światem zewnętrznym i sami się zastanowić co chcemy, i jak chcemy – gdybyśmy tego nie zrobili, moglibyśmy oszaleć! Gdy tworzyłam „A kysz!” miałam 20 lat, a teraz mam 26. Na tym etapie życia jest to przepaść. Nie jestem już dzieckiem, a kobietą. Poza tym inaczej już myślę. Co innego mnie fascynuje, co innego intryguje, mam nowe inspiracje... Myślę, że to bardzo naturalna kolej rzeczy.

Słuchając piosenek z najnowszego albumu, zauważyłem duże wpływy lat 80-tych. Czy to celowy zabieg?

Mamy ogromne zamiłowanie do starszych epok! lubimy te brzmienia i myślę, że to naturalnie z nas wychodzi. Już przy pierwszej płycie można było to odczuć. Czy robimy to świadomie, czy też nie, staramy się to uwspółcześniać i przekształcać po naszemu, aby nie było to skopiowane czy udawane, tylko na 100% nasze.

Jakie masz oczekiwania wobec tej płyty?

Byłoby mi bardzo miło, gdyby płyta była dobrze przyjęta. Przede wszystkim jednak marzę aby była ona powodem, dla którego fani będą chcieli się z nami spotkać na koncertach.

Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość?

Teraz jestem w trakcie trasy koncertowej i promocji płyty, więc to pochłania mój czas bez reszty. Na ten moment większość życia spędzam w busie w towarzystwie mojego ukochanego zespołu. 10 chłopaków i ja sama (śmiech). Za chwilę zaczną się koncerty juwenaliowe, potem w okresie letnim festiwale i inne plenery. Wczesną jesienią wyjeżdżam odpocząć i zwiedzić inny kontynent, ale potem wracam i na przełomie listopada i grudnia znów zaczniemy koncertować.

Czego mogę Ci życzyć na zakończenie rozmowy?

Dalszych wyprzedanych koncertów! To na pewno będzie coś miłego i sami byśmy sobie tego życzyli.

Życzę samych wyprzedanych koncertów i żeby publiczność była usatysfakcjonowana – choć tu nie mam wątpliwość, że tak właśnie będzie!

Dziękuję!


korekta: Mateusz M. Godoń

Komentarze: