Suwal: "Większość moich muzycznych fascynacji szybko mi mija"

Suwal: "Większość moich muzycznych fascynacji szybko mi mija"

Suwal to wrocławski producent oraz DJ doskonale znany miłośnikom składanek wydawanych pod szyldem Flirtini. 30 sierpnia tego roku ukazała się debiutancka EP-ka muzyka, zatytułowana „Forma”. Zapraszamy do lektury wywiadu z Suwalem.

Rozmowę przeprowadził Sebastian Griszek.


Na początek chciałbym zapytać o Twoje debiutanckie wydawnictwo, które miało premierę 30 sierpnia tego roku. EP-ka zatytułowana jest "Forma" i znajdują się na niej cztery utwory, w tym jeden remiks. Czy możesz opowiedzieć coś więcej o tym wydawnictwie?

Tak. Właściwie to ten remiks jest re-makem. Kawałek „Morfina” zrobiliśmy z Michałem Sobierajskim w zeszłym roku przed Open'erem. Został nagrany zupełnie od nowa, więc jest zmieniony w stosunku do swojej pierwotnej wersji. W niektórych momentach ciężko doszukać się podobieństw w porównaniu do oryginału. Na EP-ce są cztery utwory, które powstawały mniej więcej przez rok.

Na płycie występują goście: Rosalie, Agata, Koska oraz wcześniej wspomniany Michał Sobierajski. Możesz opowiedzieć, jak doszło do współpracy z tymi artystami?

Od jakiegoś czasu chciałem zrobić jakiś kawałek z Rosalie, w związku z czym umówiliśmy się na wymianę. Ona nagrała dla mnie kawałek, a ja zrobiłem numer dla niej na jej poprzednią płytę. Piosenka z Rosalie powstała już jakiś czas temu. W pierwszej wersji była to piosenka anglojęzyczna. Jednakże na potrzeby EP-ki powstała nowa wersja, w naszym rodzimym języku. Z kolei z Michałem spotkaliśmy się przed Open'erem. Chcieliśmy, na potrzeby tego festiwalu, dorobić parę utworów i remiksowaliśmy jego stare rzeczy. Ostatecznie wyszło tak, że powstał wspomniany już re-make kawałka „Morfina”. Agatę polecił mi były kolega z zespołu, Maks Piechota. Potrzebowałem wokalistki, miałem już trzy skończone numery, a czwarty jeszcze był bez wokalu. Różne osoby się z nim mierzyły i wychodziło to rożnie. Agata była pierwszą osobą, która sobie świetnie poradziła z tym numerem. Koska jest natomiast dziewczyną mojego byłego współlokatora. Kiedyś, gdy szukałem wokalistów, przeglądałem Instagrama i usłyszałem, jak śpiewa.

Chciałbym zatrzymać się przy osobie Michała Sobierajskiego – finalisty programu Voice Of Poland. Czy możesz coś więcej opowiedzieć jak doszło do waszego spotkania?

Tutaj ponownie muszę wspomnieć o Maksie Piechocie. Przy trzeciej edycji kompilacji Flirtini każdy z producentów dobierał sobie wokalistów. Maks zaproponował właśnie Michała i podesłał kontakt do niego. Z Michałem mamy jeszcze dwa nieopublikowane numery.

Jak już wcześniej była mowa, na wydawnictwie są cztery numery. Tak sobie myślę, że trochę wpisałeś się w trend panujący na świecie na wydawanie cyfrowych EP-ek. Czy nie myślałeś o długogrającym albumie? Czy format EP-ki to celowa i przemyślana decyzja?

To była przemyślana decyzja. Chciałem po prostu spróbować coś wydać. Patrząc na to jak wygląda rynek muzyczny w Polsce to silenie się, z mojej pozycji, na długogrający album, nie byłoby strzałem w dziesiątkę. Myślę, że taka EP-ka jest dobrym startem.

Wcześniej działałeś w ducie Heisenbergs. Czemu podjąłeś decyzje o solowej karierze?

To wynikło naturalnie. Nie było żadnych nieporozumień z Maksem, ani mojego jakiegoś zawzięcia, że teraz będę sam tworzył. Po prostu w pewnym momencie zaczęły rozjeżdżać się nam wizje na to, co chcemy robić. Jako, że Maks jest trębaczem, to coraz mniej zaczynał mieć do powiedzenia, ponieważ większość rzeczy zależało bezpośrednio od produkcji. Sam zaproponował, abyśmy zakończyli współpracę. Jeszcze pierwszy numer z Michałem miał być robiony pod szyldem Heisenbergs, ale stwierdziliśmy, że nie będziemy na siłę dawać trąbki, jeśli ona tam nie bardzo pasuje. I tak się zakończyła przygoda z Heisenbergs.

Skąd u Ciebie właściwie zainteresowanie taką muzyką?

Wyszło to na początku studiów. Pamiętam, że już w liceum robiłem pierwsze okołohip-hopowe produkcje. Przed wyjazdem na studia zaczęły interesować mnie właśnie klimaty elektroniczne, dubstep, ciemne, eksperymentalne brzmienia. Wtedy też zakładaliśmy Heisenbergs. Naturalną koleją rzeczy było to, że weszła muzyka bitowa, basowa, powracająca trochę korzeniami do produkcji hip-hopowych. Stwierdziłem, że łatwo się w tym odnajduję i dobrze mi się robi taką muzykę.

A skąd czerpiesz inspiracje? Jakich masz idoli?

Zawsze mam problem z wymienieniem idoli, ponieważ zazwyczaj jest tak, że większość moich muzycznych fascynacji szybko mi mija. Generalnie słucham różnej muzyki i często jest tak, że nie słucham takiej muzyki, jaką robię. Na co dzień uciekam na przykład w stronę jazzu. Nie potrafię więc odpowiedzieć jednoznacznie na twoje pytanie.

To może w związku z tym próbowałeś połączyć ze sobą rożne gatunki muzyczne? Zaczerpnąć inspiracje przykładowo właśnie z jazzu?

Na początku Heisenbergs staraliśmy się łączyć jazz z dubstepem, co było całkiem ciekawa sprawą. Robiąc teraz nowe rzeczy, chciałbym na przykład mieć więcej głosów w produkcjach, takie sprawy gospelowe, rozwinięte harmonie. Na EP-ce było dosyć oszczędnie, ale przy kolejnych produkcjach chciałbym właśnie wrócić do bardziej złożonych harmonii.

Dzięki za rozmowę i życzę Ci pełnych parkietów klubowych i kolejnych równie udanych wydawnictw!


korekta: Mateusz M. Godoń

Komentarze: