Marcel Lisiak: "Celem jest zagrać muzykę tak, aby ludzie mogli przy niej się dobrze bawić"

Marcel Lisiak: "Celem jest zagrać muzykę tak, aby ludzie mogli przy niej się dobrze bawić"

Zapraszamy do lektury naszego kolejnego wywiadu. Tym razem na pytania odpowiadał wokalista grupy Osada Vida – Marcel Lisiak.
Rozmowę w imieniu wyspa.fm przeprowadził Sebastian Griszek.

Cztery lata fani czekali na nowe wydawnictwo Osada Vida. Jak uważasz, czy to nie jest ryzykowne kazać tak długo czekać fanom na nowy materiał?

Jak najbardziej, myślę, że jest to ryzykowne i ta przerwa była zdecydowanie za długa. Przerwa ta nie wynikała jednak z braku inspiracji tylko wpłynęły na to sprawy kadrowe.

Tak jak wspomniałeś w zespole zaistniały zmiany personalne. Mowa oczywiście o zmianie wokalisty, czyli o Tobie. Możesz opowiedzieć jak to się stało, że zostałeś wokalistą formacji?

Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że brat poprosił mnie, całkiem nie zobowiązująco, o stworzenie linii wokalnych, w kilku numerach. Przygotowałem parę rzeczy i posłałem. Zespół zaprosił mnie na próbę, abym zaśpiewał to. Po jakimś czasie dostałem propozycję dołączenia do zespołu by dokończyć nagrywanie płyty.

Czy możesz czytelnikom wyspy.fm opowiedzieć coś o sobie? To jest Twoja pierwsza przygoda z muzyką w takim wymiarze?

Z muzyką absolutnie nie. Gram od 15-go roku życia. Zaczynałem od grungowych klimatów. Wcześniej też grałem z Łukaszem. Udało mi się też kilka razy zagrać jako support z moim zespołem przed Osadą Vida. Byłem zawsze blisko Osady. Napisałem kilka linii melodycznych na albumach na których śpiewał Łukasz. Na jednej z płyt Osady brałem udział w nagraniu chórków. Brat zawsze starał się wykorzystać mój talent. Lubię jego pomysły, on lubi moje, a teraz stworzyła się szansa abyśmy razem zrealizowali nasze muzyczne wizje.

Twój brat jest założycielem grupy. Tak jak mówisz zawsze byłeś blisko Osady. Dlaczego więc dopiero teraz zapadłą decyzja abyś został częścią zespołu?

Powód może być dosyć prozaiczny – różnica wieku. Łukasz jest 15 lat starszy. Była przymiarka abym śpiewał w zespole po płycie „Uninvited Dreams”, ale wszyscy uznaliśmy wtedy, łącznie ze mną, że mój głos, moje umiejętności nie są na tyle wykształcone abym mógł wpasować się w klimat muzyczny. Od tamtego czasu starałem się rozwijać muzycznie i teraz udało się to wykorzystać.

Pomiędzy Tobą a bratem jest duża różnica wieku. Czy wpłyną On na Twój gust muzyczny?

Oj tak, na pewno. To są moje pierwsze wspomnienia - pokój brata, jego płyty, jego winyle i słuchanie muzyki. Pamiętam jak byłem na koloniach, a Łukasz był wychowawcą. Ciągle karmił mnie jakąś muzyką. To Pink Floyd, to Dream Theater. Teraz jako już dorośli ludzie czasem to ja pokazuję mu coś nowego. Także myślę, że uzupełniamy się muzycznie.

Wraz z nagraniem płyty "Variomatic" można chyba powiedzieć, że stałeś się częścią branży muzycznej, a zwłaszcza tego nurtu rocka progresywnego. Jak uważasz, na czym polega fenomen tego gatunku? Fenomen, który sprawia, że polskie grupy odnoszą sukcesy poza granicami naszego kraju.

W polskich grupach widzę to czym z definicji powinien być rock progresywny. Gatunek ten wymaga, według mnie ciągłego łamania pewnych zasad, konwenansów i wnoszenia czegoś nowego z każdym następnym wydawnictwem. Mam taką obserwację, że często to wyłamywanie nie jest mile widziane. A my, wręcz przeciwnie, staramy się z każdą następną płytą wnieść coś nowego, nie bać się łamać zasad. Jestem przekonany, że właśnie to jest ważne w rocku progresywnym i polskie zespoły nie boją się tego robić. Są kreatywne pod tym względem, nie są skostniałe i nie boją się eksperymentować. Myślę, że właśnie dlatego odnoszą takie sukcesy.

Przejdźmy może teraz do samej płyty "Variomatic". Czy możesz opowiedzieć jak wyglądała praca nad ta płytą?

Jak dołączyłem do zespołu części materiału była już gotowa. Główny trzon muzyczny płyty już był przygotowany. Mi przypadło stworzenie wokalnych linii melodycznych oraz napisanie tekstów. Dopasowywanie wokali do kompozycji było dla mnie bardzo przyjemnym zadaniem. Zespół dał mi wolną rękę, abym stworzył swój własny styl. Nie narzucali też nic jeżeli chodzi o teksty. Oczywiście stres był, gdy pokazywałem im pierwsze teksty. Bałem się czy w ogóle odpowiadać  im będzie taka tematyka, ale cieszę się, że moje teksty przypadły im do gustu i też poczuli w tym świeżość. Także z mojej strony to tak wyglądało.

Jeżeli chodzi natomiast o zespół to z tego co wiem oni tworzą na próbach. Przychodzi ktoś z jakimś pomysłem w głowie i cały zespół pracuje nad tym podczas próby, tworząc cały numer.

Pomyślałem sobie właśnie, że chyba ominęła Cię ta najfajniejsza część w procesie tworzenia płyty. Czyli wspólne granie, jamowanie...

No tak, zgadza się. Pisanie pod gotowy materiał jest na pewno fajne, ale rzeczywiście ominęła mnie ta najfajniejsza część. Z niecierpliwością patrzę na te próby, które gramy przed koncertami i będziemy wspólnie, kreatywnie tworzyć coś nowego.

Może wybiegam za daleko w przyszłość, bo niedawno była premiera "Variomatic”. Ale czy już są jakieś przymiarki do nowego materiału?

Widzę, że już chłopaków świerzbi. Jesteśmy podczas prób i przygotowujemy się do granie koncertów. Już podczas tych prób  pojawiają się jakieś nowe pomysły. Także widzę, że żadnego problemu nie będzie z tworzeniem kolejnego materiału. Łukasz mówi, że ma pomysły, tak jak zresztą ja. Mam ochotę pisać dużo więcej. Czuję, że mam jeszcze dużo do powiedzenia.

Na "Variomatic" rock progresywny przeplata się trochę z popem. Pojawiają się elementy muzyki elektronicznej. Uważasz, że to jest właśnie recepta na to aby muzyka wasza trafiła do szerszego grona odbiorców?

Też. Nie będziemy ukrywać, że tak. Ale przede wszystkim jest to muzyka do grania na żywo i mam wizję koncertu, który nie jest tylko odsłuchem pokręconych motywów, które doceni tylko garstka osób na sali. Celem jest zagrać tą muzykę tak, aby ludzie mogli przy niej się dobrze bawić. I taki cel mi przyświecał przy pisaniu wokali. By teksty nie były banalne, ale też nie były na siłę skomplikowane, mroczne czy trudne. Tylko by wchodziły w głowę i przyjemnie się je śpiewało.

Na jesień zaplanowany jest koncert Osady w Katowicach. Będzie to Twój pierwszy koncert z zespołem?

Mam za sobą występ z Osadą w ramach Sofar Sounds we Wrocławiu. Był to koncert akustyczny, bardzo kameralny. Był to mój chrzest bojowy, niezwykle istotny dla mnie, ponieważ przy graniu akustycznym śpiew wysuwa się na pierwszy plan.

Planowana jest jakaś większa trasa koncertowa?

Wszystko jest jeszcze w fazie planowania i nie mam jeszcze na ten moment jakiś konkretnych informacji. Cały czas dogrywane są terminy, ale na pewno będzie więcej koncertów.

Dziękuję za rozmowę.
Dziekuję.

Komentarze: