Sully Erna (Godsmack): "Moje solowe koncerty to jeden wielki emocjonalny rollercoaster!"

Sully Erna (Godsmack): "Moje solowe koncerty to jeden wielki emocjonalny rollercoaster!"

Już w ten weekend w Polsce wystąpi lider zespołu Godsmack, Sully Erna! Artysta zaprezentuje swój solowy materiał na dwóch koncertach: w sobotę, 23 września artysta zagra we wrocławskim A2, natomiast dzień później pojawi się w łódzkiej Wytwórni. Przed tymi koncertami zapraszamy Was serdecznie do lektury naszego wywiadu z Sullym!

Rozmowę w imieniu wyspa.fm przeprowadził Mateusz M. Godoń.

MATEUSZ: Od pewnego czasu realizujesz się twórczo nie tylko w ramach zespołu Godsmack, ale także solowo. W zeszłym roku wydałeś swój drugi solowy album, zatytułowany „Hometown Life”. Czy mógłbyś opowiedzieć, jakie z Twojej perspektywy są główne różnice między tym, co nagrywasz z Godsmackiem, a Twoimi własnymi projektami?

SULLY: To są tak naprawdę dwa zupełnie różne od siebie światy! Godsmack to zespół, który gra ciężką, ostrą rockową muzykę, podczas gdy w ramach mojego solowego projektu tworzę bardziej skomplikowane, czasami wręcz orkiestrowe kompozycje, które niekoniecznie pasowałyby do profilu Godsmacka. Zwykle jest tak, że przez jakiś czas zbieram pomysły na piosenki i kiedy Godsmack ma akurat przerwę, a ja mam trochę wolnego czasu – nagrywam je. Lubię różne style muzyki i nie chcę być ograniczony do nagrywania typowo „Godsmackowego” materiału, skoro mogę i potrafię pisać piosenki zupełnie innego typu. Poza tym, umiem grać na kilku instrumentach, więc miło jest raz na jakiś czas móc usiąść przy fortepianie!

M: Które oblicze samego siebie preferujesz? To spokojniejsze, związane z solowym projektem, czy raczej to agresywne, kojarzone z Godsmackiem?

S: Nie mogę powiedzieć, bym którekolwiek z nich preferował – potrzebuję obu! Wiesz, moja osobowość składa się z wielu warstw. Czasem na wierch wychodzi ta, której żywiołem jest wyjście na scenę i granie bardzo ciężkiej muzyki, a innym razem ta, która dobrze czuje się w spokojniejszym otoczeniu i lubi pograć akustycznie. Cieszę się, że mogę na zmianę robić raz jedno, raz drugie! To dla mnie bardzo ważne, by móc się realizować w obu projektach, bo dają mi poczucie równowagi.

M: A jak wygląda proces tworzenia w przypadku obu Twoich projektów? Czym najmocniej różni się pisanie nowych solowych utworów od pisania dla Godsmacka?

S: Przede wszystkim, wydaje mi się, że tworzenie dla Godsmacka idzie mi łatwiej. To jest coś, co robiłem przez całe życie. Na takiej muzyce wyrosłem – od najmłodszych lat słuchałem Led Zeppelin, Aerosmith, Rush, Black Sabbath, Judas Priest i całego mnóstwa innych zespołów znanych z ciężkich brzmień. Naczelną zasadą piosenek Godsmack jest to, by było jak najbardziej agresywnie – w takim klimacie zawsze prościej jest ukryć jakieś kompozycyjne niedociągnięcia. Z kolei w ramach solowego projektu tworzę bardziej skomplikowane utwory – więc muszę znacznie bardziej uważać, by wszystko się ze sobą zgadzało. Trzeba zadbać o to, by partie gitarowe współgrały z orkiestrowymi, by smyczki wchodziły w odpowiednim momencie, i zwracać uwagę na wszelkie detale. Można podsumować to w ten sposób, że moje solowe utwory muszą być bardzo mocno dopracowane, podczas gdy w przypadku Godsmack chodzi głównie o to, by było głośno i zabawnie.

M: Właśnie wyruszyłeś w trasę, podczas której promujesz album „Hometown Life”. Wśród przystanków, które zaplanowałeś, znalazło się też miejsce dla dwóch koncertów w Polsce. Czego Twoi fani mogą spodziewać się po tych występach?

S: Moje solowe koncerty to jeden wielki emocjonalny rollercoaster! Zabieram swoich słuchaczy na interesującą muzyczną wycieczkę, w trakcie której ich uczucia zmieniają się niczym w kalejdoskopie. Niektóre z moich piosenek brzmią naprawdę epicko w koncertowej aranżacji. Będzie też małe co nieco dla fanów technicznego grania. Wraz z pozostałymi sześcioma muzykami staramy się wywołać wśród słuchaczy nastrój do refleksji, pozwalając im poczuć emocje, jakie niesie w sobie muzyka. Ale nie to, żebyśmy smęcili – gramy też sporo bardziej radosnych utworów, w tym akustyczne wersje kawałków Godsmacka i innych zespołów, przy których publiczność bawi się zawsze naprawdę wspaniale. Generalnie, to są bardzo zróżnicowane, ale dzięki temu kompletne koncerty, pełne wielu różnych emocji.

M: Jak dotąd, zawitałeś do Polski tylko raz – 2 lata temu wystąpiłeś z Godsmackiem w Łodzi podczas Impact Festival. Masz jakieś wspomnienia z tej wizyty?

S: Szczerze mówiąc, nie mam jakichś specjalnych wspomnień związanych z wizytą w Polsce – nie było czasu na żadne zwiedzanie ani nic z tych rzeczy. Pamiętam jednak, że kilka godzin przed wejściem na scenę dzwoniłem do mojej przyjaciółki, która mieszka w USA, jednak pochodzi z Polski. Opowiadałem jej o tym, że przyleciałem do jej kraju i mam tu zaraz wystąpić, i bardzo się ucieszyła z mojego telefonu – mówiła zresztą, że kilku jej krewnych wybierało się na ten koncert. A jeśli chodzi o sam występ, to pamiętam, że publiczność była bardzo zaangażowana. Zarówno fani, jak i my na scenie się świetnie bawiliśmy, więc nie mogę się już doczekać ponownych występów w Polsce.

M: Pozwolę sobie zadać pytanie dotyczące Ciebie samego i Twojej rodziny. Znalazłem gdzieś informację, że pochodzisz z bardzo umuzykalnionej rodziny – zarówno Twój ojciec, jak i Twój dziadek byli związani z muzyką. Czy i dla Ciebie było to zatem od początku oczywiste, że będziesz realizował się zawodowo właśnie jako muzyk?

S: Przede wszystkim, muszę doprecyzować, że to nie był mój dziadek, lecz wuj mojego ojca. To był brat mojej babci – czyli mój wujeczny dziadek. Był kompozytorem. Mieszkał na Sycylii i na przełomie XIX i XX wieku stworzył wiele znanych włoskich utworów. Z kolei mój tata jest trębaczem. To właśnie on zaszczepił we mnie miłość do muzyki, kiedy byłem małym dzieckiem. Ale myślę, że zawsze miałem muzykę we krwi i po prostu musiałem skończyć na scenie.

M: Fani Godsmacka będą zapewne ciekawi, kiedy w ich ręce trafi Wasz kolejny album! Początkowo zapowiadaliście, że wydacie go w tym roku, jednak później przesunęliście datę premiery przynajmniej o rok. Czemu?

S: Wiesz, rozmyślaliśmy nad tym długo, i uznaliśmy że jednak przyszły rok będzie lepszy – w końcu będzie to dwudziesta rocznica wydania naszego pierwszego albumu! Stwierdziliśmy, że jeśli premiera nowej płyty pokryje się z tak znaczącym dla naszego zespołu jubileuszem, to wyjdzie nam to tylko na dobre – po prostu album będzie miał mocniejsze wejście (śmiech).

M: Skoro już wspomniałeś o tej rocznicy, nie mogę uniknąć tego pytania: jakie to uczucie, być członkiem tego samego zespołu przez dwadzieścia lat?

S: Na pewno to jest coś takiego, czego nigdy w życiu bym nie przewidział! Wszyscy w zespole jesteśmy szczęśliwi, że tak nam się to ułożyło i po dwudziestu latach nie tylko nadal działamy, ale nawet mamy setki fanów na całym świecie, którzy wciąż wyczekują na nasze nowe utwory i kolejne koncerty! Im jesteśmy starsi, tym bardziej to doceniamy. To było dwadzieścia lat pełnych komplikacji, wyzwań i nieoczekiwanych zwrotów akcji – ale także świetnej zabawy. Bycie w zespole z takim stażem jest prawie jak małżeństwo – z mnóstwem wzlotów i upadków. W ostatecznym rozrachunku staramy się jednak zawsze patrzeć na jasne strony bycia członkami Godsmacka i jesteśmy niesamowicie dumni z tego, że udało nam się przetrwać tak długo.

M: A planujecie tę rocznicę świętować jeszcze w jakiś inny sposób, niż tylko poprzez wydanie nowego albumu?

S: Nowy album będzie oczywiście tylko częścią całych obchodów rocznicowych – skoro będzie nowy materiał, to ruszymy w długą trasę, by zaprezentować świeży materiał razem z naszymi największymi przebojami. Będzie nowa scena z ciekawymi efektami świetlnymi. Z naszych koncertów planujemy uczynić niezapomniane show – i będzie ich bardzo dużo. Poza tym, planujemy też parę niespodzianek dla naszych fanów, ale na razie nie mogę nic więcej zdradzić (śmiech).

M: Ostatnie pytanie: czy jest coś, co chciałbyś od siebie powiedzieć swoim polskim fanom prze koncertami w Łodzi i Wrocławiu?

S: Jasne! Chciałbym, żeby wszyscy wiedzieli, że jestem zaszczycony zaproszeniem na koncerty do Polski. Od czasu mojej poprzedniej wizyty w Polsce jestem pewien, że Polacy kochają muzykę i potrafią docenić zaangażowanie artysty. Jak mało który naród, umiecie się bawić na koncertach, więc już nie mogę się doczekać przyjazdu i tych dwóch koncertów. Mam nadzieję, że każdemu, kto będzie chciał przyjść, uda się dostać bilety, bo zrobię wszystko, by oba te występy były niezapomnianym przeżyciem. Do zobaczenia pod sceną!

M: Do zobaczenia! Dziękuję za rozmowę!

Komentarze: