Kuba Dębski (Animations): "Staramy się o odpowiedni balans pomiędzy melodią, a tym, co jest naprawdę mocne"

Kuba Dębski (Animations): "Staramy się o odpowiedni balans pomiędzy melodią, a tym, co jest naprawdę mocne"

21 kwietnia tego roku ukazał się czwarty album jaworznickiej formacji Animations.  Dzień później zespół wystąpił na tegorocznej Metalmanii. Była to świetna okazja do rozmowy z Kubą Dębskim, gitarzystą Animations. O festiwalu, płycie, marzeniach….

Inauguracja festiwalu Metalmania na Dużej Scenie należała do was. Przed chwilą zszedłeś ze sceny. Jak się grało?
K.D. Przez pierwsze dwa numery graliśmy praktycznie do pustej sali, ale grało się dobrze. Pustej, bo zamknięte było jedno z dwóch wejść na płytę i faktycznie frekwencja znikoma na początku koncertu. Z samego występu oczywiście jesteśmy bardzo zadowoleni i szczęśliwi, że już drugi raz w karierze mogliśmy stanąć na dużej scenie w katowickim Spodku. Zagrać jeden raz było spełnieniem marzeń z dzieciństwa, druga taka możliwość wydawała się zupełnie nierealna, a jednak się udało.

Dzień przed Metalmanią ukazał się oficjalnie wasz czwarty album długogrający pt. „Without the Sun”, a dziś w swoim krótkim występie zaprezentowaliście część tego materiału. Dość radośnie to zabrzmiało. Taka jest ta płyta?
K.D. Nie wiem czy jest ona taka radosna, bo powstała w okolicznościach dość ciężkich dla nas, tzn. może nie do końca ciężkich, a takich, w których muzykowanie musiało zejść na drugi plan. Po prostu zaczęło się życie, małżeństwa, dzieci, rozwody. Takie typowe sprawy dla trzydziestolatków, którymi zdążyliśmy się stać. Dlatego też tak długo nad płytą pracowaliśmy. Zajęło nam to blisko cztery lata, a przecież sporą część materiału na tą płytę mieliśmy napisaną zanim ukazała się poprzednia płyta (Private Ghetto/2013). Dopiero potem zaczęliśmy to nagrywać i trochę czasu na to zeszło, bo tak jak wspomniałem musieliśmy skupić się na innych rzeczach nie związanych z muzyką.

Wspomniałam o radości, melodyjności, jaką zauważyłam od samego początku waszego dzisiejszego koncertu. A przecież „Without the Sun” nie jest radosna i lekka od pierwszych swoich dźwięków.
K.D. Staramy się o odpowiedni balans pomiędzy melodią, a tym, co jest naprawdę mocne. Chcemy by utwory były dynamiczne w takim sensie, że wiemy, gdzie potrzeba ciszy, a gdzie trzeba przyłoić. Wiemy, że ciszą też można pograć.

Czym ten nowy album różni się od poprzedniej płyty? Jak został wydany?
K.D. „Without the Sun” jest jakby kontynuacją tego, co było na poprzedniej płycie. Ale są oczywiście różnice. Myślę, że jest w ogóle sporo wtrąceń i zapożyczeń jeszcze z wcześniejszych płyt, nie tylko tej poprzedniej. Po debiucie instrumentalnym w 2007 roku poszła o nas taka fama, że Animations to młodzi ludzie, bardzo sprawni technicznie. To ostatnie bardzo nam się przydaje, podnosimy poprzeczkę wyżej i możemy się sami nakręcać do robienia rzeczy coraz trudniejszych. I mimo wszystko, że nie jest to muzyka tak zakręcona, jak na wspomnianej pierwszej płycie, niełatwo nam było dopracować wszystko na takim poziomie, jakiego oczekiwaliśmy. Natomiast co do wydania, płytę wydaliśmy tak, jak większość współczesnych wykonawców, czyli sami. Będzie dostępna w sieci, a być może uda nam się wprowadzić ją również do szerszej dystrybucji.

Jak zdefiniujesz pojecie sukcesu w muzyce metalowej.
K.D. Dla mnie to bardzo płynne pojęcie. Jak zaczynaliśmy grać kilkanaście lat temu, sukces nam się marzył, jak wielu nam podobnym. Czas pokazał, że wprawdzie nie dostaliśmy jakoś specjalnie po tyłkach, ale na pewno zderzyliśmy się z rzeczywistością. Na teraz uważam, że sporym sukcesem jest to, że nadal razem gramy, że zespół istnieje, bo większość bandów z którymi zaczynaliśmy, już dawno się rozsypała. Mamy teraz naprawdę dobry czas, bo i możliwość zagrania na Metalmanii, i nowa płyta są olbrzymim zastrzykiem energii. Zawsze gdzieś te marzenia górnolotne zostają, bez nich ciężko się żyje. Osobiście chciałbym grać dużo koncertów i wydać kolejną płytę, wcześniej niż za 4 lata. Postaramy się również przygotować niespodziankę dla fanów naszego debiutanckiego, instrumentalnego wcielenia. Okazja jest świetna, bo w lipcu minie dokładnie dziesięć lat od naszej pierwszej płyty.

Miejsce, z którego pochodzi Animations znane jest w metalowym świecie. Co obecnie się dzieje w Jaworznie?
K.D. Najciekawszą inicjatywą, która pojawiła się już trzy lata temu jest ProRock Festiwal organizowany przez Marka Malisza – szefa jaworznickiego Em Bandu. Z roku na rok zainteresowanie i frekwencja są coraz większe i to nas cieszy, zwłaszcza, że pomagamy Markowi w organizacji i doborze zespołów. Poza tym niestety mam wrażenie, że scena metalowa w mieście odrobinę zubożała. Starych kapel już w zdecydowanej większości nie ma, a nowych metalowych ekip specjalnie też nie widać. Stawiam jednak, że to kwestia czasu i ktoś nowy pojawi się na lokalnej scenie.

Komentarze: