Po co nam festiwal w Opolu?
Opinia Wyspy.fm

Po co nam festiwal w Opolu?

Urodzinowe Debiuty ze Skaldami, widowisko z piosenkami Jeremiego Przybory, muzyczna biografia na 90 – lecie Polskiego Radia – dla organizatorów Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej najwyraźniej czas zatrzymał się w latach siedemdziesiątych.

Nie przeczę, był to naprawdę bardzo dobry okres dla szeroko rozumianej polskiej muzyki rozrywkowej. Rozumiem sentymenty, tęsknotę za młodością, ale na Boga! - jak zwykł mawiać „Człowiek, który zatrzymał Anglię” (Wembley też w końcu w latach siedemdziesiątych było) ileż można??? Jak długo jeszcze będzie trwało wałkowanie, mielenie, przerabianie (niepotrzebne skreślić) spuścizny polskiej piosenki?

Kiedyś festiwal w Opolu kreował gwiazdy, kreował wielkie osobowości... To na scenie amfiteatru swój protest song „Dziwny jest ten świat” brawurowo wyśpiewał Czesław Niemen, to w Opolu hipnotyzowała publiczność jedyna i niepowtarzalna Ewa Demarczyk, to na tym festiwalu laury zdobywał Marek Grechuta... Nie można oczywiście zapominać o plejadzie gwiazd lżejszej muzyki z Marylą Rodowicz, Czerwonymi Gitarami, czy wspomnianymi wyżej Skaldami na czele...
Ale to już było! Czas wylansować nowych idoli, nowe gwiazdy, nowe głosy pokolenia... Wiem, że internet, mp3, inne czasy, ale jeżeli ten festiwal chce powalczyć jeszcze o coś więcej niż bycie efektownie zrobionym koncertem wspominkowym to czas na radykalne zmiany.

Bo inaczej pewnie będziemy co roku oglądać mniej więcej to samo: koncert pamięci Niemena (Grechuty, Demarczyk, Młynarskiego...), jubileusz 60 – lecia pracy artystycznej Maryli Rodowicz, okrągła rocznica istnienia telewizji... Ktoś coś komuś wręczy, uścisk dłoni, bukiet kwiatów i impreza odfajkowana.
Szkoda...

Komentarze: