Islandia w natarciu – nie tylko na boisku!
Opinia Wyspy.fm

Islandia w natarciu – nie tylko na boisku!

Chociaż o Islandii w ostatnich dniach mówi się głównie w kontekście sukcesów piłkarskiej reprezentacji, która wczoraj po pokonaniu Anglii uzyskała awans do ćwierćfinału EURO 2016 – to warto pamiętać, że nie tylko futbolem Islandia stoi! To również kraj o bogatej historii i ciekawej kulturze – w tym interesującej scenie muzycznej.

Mimo tego, że obsianą wulkanami wyspę na dalekiej północy zamieszkuje ledwie nieco ponad 330 tysięcy mieszkańców – a zatem mniej więcej tyle, co 1/5 ludności Warszawy, połowa Wrocławia, Lublin czy Sosnowiec w połączeniu z Dąbrową Górniczą – to jednak zdołało się na niej pojawić kilkoro artystów, którzy odnoszą ogólnoświatowe czy choćby europejskie sukcesy, które od lat pozostają poza zasięgiem większości polskich artystów. Być może wpływ na to ma głęboko zakorzeniona w Islandczykach umiejętność ambitnego dążenia do wyznaczonych celów – przez wieki musieli walczyć o swoje z siłami natury i dopiero w XX wieku, wraz z postępem technologicznym, warunki na Islandii stały się na tyle dobre, że pomimo panujących tu temperatur uznawana jest obecnie za jedno z najlepszych miejsc do życia.

Od wieków Islandia zdominowana była przez scenę folkową. Muzyka wywodząca się jeszcze ze średniowiecza, z epoki jej pierwszych mieszkańców – Wikingów – znana jest jako Rímur. Muzyka ta przetrwała przez stulecia, by niemal zaniknąć u progu XX wieku. Ostatnio przeżywa jednak swoisty renesans, a do najbardziej znanych artystów ją wykonujących należą Bára Grímsdóttir, Kristjana Stefanndottir czy Sverrir Gudjonsson.

Bodaj pierwszą islandzką artystką, która odniosła prawdziwie międzynarodowy sukces, była jednak Björk. Charakterystyczna wokalistka stała się znana w 1987 roku, kiedy to jej ówczesny zespół, The Sugarcubes, wydał singiel „Birthday”, który odniósł sukcesy na listach przebojów w Wielkiej Brytanii i USA. Po odejściu z The Sugarcubes, nagrała w 1993 roku album zatytułowany „Debut” (który wszakże jej debiutem, nawet solowym, w rzeczywistości nie był). To właśnie z niego pochodzi jej pierwszy wielki przebój, „Human Behaviour”. Od tamtego czasu około 30 jej singli, w tym takie hity, jak „It's Oh So Quiet”, „Army of Me”, czy „Hyperballad” pojawiło się na czołowych miejscach list przebojów z całego świata. Björk otrzymała wiele nagród, w tym liczne nagrody od MTV, i szacuje się, że łącznie sprzedało się nawet 40 milionów egzemplarzy jej płyt!

Aż tak wielkie sukcesy nie stały się wprawdzie udziałem innej islandzkiej piosenkarki – Emiliany Torrini – ale i ona ma się czym pochwalić. Artystka, której ojciec pochodzi z Włoch, nagrała kilka ciekawych albumów w stylu indie-pop. Jeden z jej singli, zatytułowany „Jungle Drum”, zajmował czołowe miejsca na europejskich listach przebojów. Nagrała także piosenkę „Gollum’s Song”, która umieszczona została na soundtracku do filmu „Władca pierścieni: Dwie wieże”. Współpracowała również z Kylie Minogue przy nagrywaniu jej albumu „Body Language”.

Spore sukcesy odnoszą także przedstawiciele islandzkiej sceny rockowej i metalowej. Bodaj najbardziej znanym z nich jest post-rockowy zespół Sigur Rós, który wyróżnia się spośród innych grup  dość nietypowym, falsetowym głosem wokalisty, Jóna Þór Birgissona, oraz gry… smyczkiem na gitarze elektrycznej. Mimo, iż grupa nagrywa utwory w zasadzie wyłącznie w języku islandzkim, cieszy się sporym poważaniem na całym świecie i występowała jako headliner na największych rockowych festiwalach, na czele z kalifornijską Coachellą.

Innymi wyróżniającymi się grupami pochodzącymi z wyspy wulkanów są chociażby folk-rockowi Of Monsters and Men, grający psychodeliczną odmianę rocka Dead Skeletons czy heavy-metalowe grupy Skálmöld (znana z utworów opowiadających o Wikingach) oraz Sólstafir.

Największą nadzieją islandzkiej sceny zdaje się być wszakże hard rockowe trio The Vintage Caravan, które już trzykrotnie wystąpiło w Polsce – najpierw, w listopadzie 2015 roku, jako support szwedzkich gigantów rocka – zespołu Europe, dali godzinne show w warszawskiej Progresji, by następnie w marcu bieżącego rocku dać dwa koncerty jako headliner w Krakowie i ponownie w Warszawie. Grupa ma na swoim koncie 3 świetne albumy, występowała już między innymi na festiwalu w Wacken i z pewnością nie powiedziała jeszcze – podobnie jak piłkarska reprezentacja Islandii – ostatniego słowa!

Przyszłość niewątpliwie należy do dzielnych wyspiarzy – zarówno na boisku, jak i na scenie muzycznej. Ciekawe, jakie jeszcze zespoły pojawią się pośród wulkanów – i czym w ogóle jeszcze jest w stanie zaskoczyć nas Islandia?

Komentarze: