Freddie Mercury i jaJim Hutton, Tim Wapshott

Freddie Mercury i ja
Nasza recenzja

Spuścizna po przedwcześnie zmarłym wokaliście Queen to wciąż żyła złota. Na jego legendzie zarabiają dawni koledzy z zespołu, firmy płytowe zdążyły przewietrzyć już chyba wszystkie swoje archiwa w poszukiwaniu „nieznanych utworów” Królowej, nic dziwnego że dwie dekady wstecz z tego okazałego tortu postanowił też uszczknąć coś dla siebie eks – partner życiowy Mercury'ego.  Ponad dwadzieścia lat po premierze, narracja Huttona trafiła wreszcie na polski rynek.

To książka inna od dotychczasowych publikacji o słynnym zespole i jego ekscentrycznym wokaliście. Twórczość Queen jest tutaj tłem, dodatkiem do opowieści Huttona o życiu prywatnym Freddiego. Obecność stricte muzycznych faktów zawdzięczamy pewnie współautorowi książki. No bo skoro Hutton bez ogródek przyznaje, że kiedy poznał Mercury'ego nie miał zielonego pojęcia kto zacz, ani jakie utwory wykonuje...

„Freddie Mercury i ja” to portret wokalisty za kulisami wielkiej sceny. Portret człowieka, który potrafił przepuścić bajońskie sumy na zakupy w Japonii; który kochał przepych, sztukę i bizantyjskie imprezy. Zarazem kolejny dowód na to, że tryb życia Freddiego każdego dnia przybliżał go do śmiertelnej choroby i śmierci w kwiecie wieku...

Nie jestem fanem wyciągania intymnych szczegółów z czyjegoś życia. Dlatego też przebrnięcie przez niektóre fragmenty wyznań Huttona były dla mnie nie lada wyzwaniem. „Pecunia non olet” - stara rzymska maksyma znów okazała się aktualna i przyświecała autorowi podczas pracy nad książką...

Tytuł oryginału: Mercury and me
Tłumaczenie: Maciej Pertyński
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie